Serce waliło trytonowi jak oszalałe. Biel tego
pomieszczenia raziła go w oczy, a bardzo jasne lampy w cele mu nie pomagały.
Pokój był olbrzymi. Pod ścianami było mnóstwo stołów z komputerami, mikroskopami,
probówkami i nie wiadomo czym jeszcze, ale najstraszniejsze było to, że w
jednej komorze zobaczył coś co wyglądało jak pozaziemska forma życia, a w
kolejnej… syrenę. Tak syrenę która wyglądała jak tysiąc nie szczęść –
wychudzona, blada, jej (niegdyś) piękny, różowy, długi ogon wyglądał jakby był
na słońcu przez dwa dni jak nie dłużej, a długie brązowe włosy były sklejone i
brudne, a w jej ciało były powbijane różne rury które wprowadzały do jej
organizmu składniki odżywcze i leki uspokajające. Tryton na jej widok przeraził
się i zaczął pływać niespokojnie i jęczeć na co dostał mocny cios w szybę by
się uspokoił i kolejne soczyste przekleństwo. Nie wiedział czemu ale kogoś mu
przypominała ta syrena kogoś kogo widział, ale nie wiedział gdzie.
Jego rozmyślania przerwał skrzyp otwieranych drzwi,
a potem wjechali do innego pomieszczenia z akwarium.
- Nie podoba mi się to – jęknął Mróz.
Mężczyźni podjechali do szkło, a potem otworzyli
klapę z akwarium Jacka i dzięki siatce wyłowili go – i nie odbyło się bez
szarpaniny, wściekłego syczenia i krwi – a potem zaciągnęli po schodach do
akwarium i wrzucili.
Tryton zaczął się rozglądać po akwenie i podpłynął
do szkła patrząc na mężczyzn gdy nagle do pokoju weszła kobieta w białym fartuchu.
Porozglądała się chłodnym spojrzeniem po zebranych, ale kiedy spojrzała na
trytona jej szare oczy zabłysły.
- Jaki piękny… - wyszeptała i podeszła do akwarium
odpychając tego kto stanął jej na drodze.
Mróz przyglądał się kobiecie nieufnie, cicho warcząc
gdy dotykała szyby. Nie podobała mu się ona.
- Rozumiesz co mówię? – zapytała kobieta na co
tryton nic nie odpowiedział. – Nie jesteś wygadany co? Ale będziesz mówił, a
nawet błagał.
Kobieta z chytrym uśmiechem poszła do drzwi i
zniknęła za nimi, szepcząc coś do jakiegoś mężczyzny na co on z uśmiechem
zareagował. Mróz obserwował ich cały czas i pływał niespokojnie i patrzył na niewielkie
okienka pod sufitem z nikłą nadzieją, że ktoś go uratuje.
W tym samym czasie u Strażników i przyjaciół.
- Jak to sanie ktoś ukradł?!!
**********
O bosze jak mnie już tu dawno nie było xd
Ale macie moje wypociny, które nikt i tak nie będzie czytać :c
Trudno ja napisałam i postaram się wrócić na blogera xd
A teraz życzę miłych wakacji i trzymajcie się mokro!
Pozdrawia Ollka PL :*