niedziela, 27 września 2015

Rozdział 8. "Gdzie on może być."

Gdy przyjaciele wyjechali by odzyskać Jacka na Północy w głównej bazie Strażników Marzeń była nerwowa atmosfera. Kiedy Mrok im powiedział, że znalazł Jacka ucieszeni od razu chcieli po niego lecieć ale gdy tylko powiedział, że to może być trochę trudne od razu się uspokoili i nieco zmartwili.
- Ale jak to "to może być trudne"? Przecież to Jack! – krzyknęła rozdrażniona Zębuszka. Podleciała do Mroka i lewitując patrzyła na niego wyczekująco zakładając ręce na piersi i tupiąc nerwowo nagą w powietrzu. – No proszę mów co widziałeś. – rozkazała. Mrok westchnął głośno i zaczął.
- Jack, którego kiedyś widzieliśmy stał się czymś innym… Jest… Eee… - zaczął się jąkać nerwowo.
- Przyjacielu spokojnie powiedz co się takiego stało z Jackiem, że stał się „czymś innym”. – powiedział spokojnie North i poklepał go przyjaźnie po plecach.
- No dobra… Jack stał się rybą… się znaczy trytonem.
 Zając gdy to usłyszał zakrył gwałtownie usta by nie parsknąć śmiechem ale to nie wystarczyło i sekundę potem leżał na ziemi zwijając się ze niepohamowanego śmiechu. Zębyszka zamrugała kilka razy nie dowierzając, Piaskowi spadł kubeczek z gorącą czekoladą, a North omal nie wypadł zza barierki o którą się opierał.
- Czekaj, czekaj… To mówisz, że Jack nasz Jack jest rybką i pływa sobie wesoło w wodzie? Ma ogonek i gada sobie z rybkami? I to tam się podziewał przez te pięćdziesiąt lat?  - zapytał niedowierzając Zając powstrzymując salwę śmiechu i wycierając łezkę Czarny Pan przytaknął na co Szarak znów wybuchnął nie pohamowanym śmiechem. North gdy ogarnął się z pierwszego szoku spojrzał na globus.
- To gdzie on jest? – spytał.
- Gdy go spotkałem był w jakimś akwarium chyba na statku. Nie wiem co się z nim stało ale w pierwszym spotkaniu był taki nieufny, przestraszony i wrogo nastawiony… jak zwierze w klatce. Zaczął na mnie warczeć i syczeć ale gdyby mógł to by się na mnie rzucił! Gdybyście wy widzieli go widzieli! Nigdy nie zapomnę tych oczu… - wzdrygnął się na to wspomnienie. – No ale nie ważne nie wiem gdzie płynęli, co mu zrobią ani nic, a ja zamiast mu pomóc to zmyłem się jak jakiś tchórz… - warknął do siebie Mrok.
- Mrok spokojnie odnajdziemy go. – zapewniła Zębuszka, a Piasek pokazał nad swoją głową złoty kciuk w górze. – Może powiesz nam nie wiem… Jak on teraz wygląda? Albo czy coś mówił co mogło by nam pomóc go odnaleźć? – zapytała Wróżka. Mrok spojrzał na nią i uśmiechnął się.
- Jest wielkim dwu jak nie trzy metrowym trytonem. Ma granatowy ogon i błękitne długie płetwy, zamiast takich zwykłych uszu ma takie jakby płetwy i nie ma bluzy tylko śnieżynkę. Za to po twarzy nie zmienił się w ogóle z zachowania się zmienił za nim dałem mu wspomnienia był jak zwierzę. Dosłownie! Nawet chciał się na mnie rzucić! Ale gdy obejrzał wspomnienia nie chciał mi uwierzyć. I chyba się powtórzyłem… - powiedział nieco  speszony, a wszyscy kiwnęli głowami. – Trudno! To co ty jeszcze chciałaś? A tak mówił coś o jakiejś Elsie… Nie wiem o co mu chodziło… - westchnął i przeczesał dłonią czarne włosy.
- Elsa, Elsa… Dużo jest Els na świecie… Może to być trochę trudne… A gdyby tak… - North potarł się po brodzie i z dziwnym uśmieszkiem spojrzał na Wróżkę. – Wróziu… - powiedział śpiewająco. Ząbek wiedziała o co mu chodzi więc od razu zaprzeczała.
- Nie North! Nie zrobię tego! Obiecałam, że nigdy tego już nie zrobię! Nie patrz tak na mnie! Powiedzcie mu coś! – zaczęła nerwowo zaprzeczać.
- No proszę! To może nam pomóc w odnalezieniu tej Elsy albo Jacka! – nalegał dalej North. Mrok patrzył na nich nie wiedząc co zrobić, Zając za to kucnął i podrapał się za uchem śmiejąc się cicho, a Piasek siedział na chmurce i sobie drzemał.
- Może mi ktoś powiedzieć o co wam chodzi?! – przerwał kłótnie Mrok.
- Ech… Słuchaj koleś. Bo Zębuszka może też tak jakby oszukiwać i może wyczytać wspomnienia nawet bez zębów tylko musi się komuś… Hmm… „Wedrzeć” do głowy. – powiedział nieco chaotycznie Zając. Czarny Pan patrzył na niego z uniesioną brwią i lekko otwartą buzią. – Wrrr… Może obejrzeć wspomnienia od razu w głowie. Pasi? – spytał nieco zły. Mrok uśmiechnął się i spojrzał na Zębuszkę.
- AAA!!! – krzyknęła. –Zgoda! Tylko ten jedyny raz! – ostrzegła i usiadła w powietrzu w siadzie skrzyżnym, ręce spuściła za siebie, zamknęła oczy i zaczęła głośno oddychać przez nos. Wszyscy stali i patrzyli się na nią wyczekująco, a w głowie Zębuszki zaczęły pojawiać się wspomnienia Elsy. Najpierw zobaczyła jakąś piątkę ludzi którzy przyjechali nad morze, potem jak oni poznają jakiegoś chłopaka. Potem jak oni razem się bawią i jak blondynka spotyka się z trytonem. Wszystko było pięknie do punki nie przyszli jacyś mężczyźni i zaczęli rozdzielać parkę, wiązać trytona. Całe wspomnienie było straszne więc szybko je przeminęła i stanęła gdy wszyscy siedzieli przy namiocie ale oprócz trytona siedziała jakaś ruda dziewczyna. Usłyszała słowa „Jadą do Bostonu” i „Jesteśmy w Bridge Port”. To jej wystarczyło. Otworzyła oczy i uśmiechnęła się.
- I? Czegoś się dowiedziałaś? – zapytał od razu North.
- Tak. Zapewne jadą do Bostonu, a tą Elsę możemy spotkać w Brigde Port. To gdzie jedziemy? – spytała rozprostowując nogi.
- Najpierw może do Jacka. No w końcu mu obiecałem, że go wyciągniemy… - westchnął Mrok. Wszyscy weszli do windy, a gdy byli już w „garażu” yeti otworzyły bramę, a z niej wyszły renifery i odpicowana bryka Świętego. Wsiedli do niej prawie bez problemowo. „Prawie” bo Zając zaczął się wymigiwać do przejażdżki ale nieco zdenerwowany Mrok przeniósł dzięki koszmarom go do sań i kazał Mikołajowi ruszyć. Jechali przez lodowy tunel bardzo szubko Szarak o mało co nie zwrócił swoich marchewek. Gdy tylko wylecieli North szykował już śnieżną kulę, a gdy byli kilkanaście Mertów od bazy Mikołaj wyszeptał do kuli słowo „Boston” i rzucił mocno przed siebie. Kiedy portal się otworzył trzasnął mocno wodzami, a Reny popędziły wprost w wir. Przez sekundę wszystkim zabrakło powietrza ale gdy byli już w Bostonie nie wiedzieli jednego. Gdzie on może być.
************
Siemaneczko Syrenki!!!
Tak oto przed wami kolejny dziwny rozdział!
Mam nadzieję, że się podoba choć krótki...
Nie wiem! Napiszcie xd
Trzymajcie się mokro i nie wyschnąć mi tu!
Pozdrawia Ollka!!
P.S. I kto tu się teraz śmieje ostatni Ewa co?! HAHAHA! JA!
P.S.2 Sorki blogi mi się majtły i przedtem dodałam go na Strażnikach xD Sorki!

LA! Dziesiąte! Jedynaste! XD

Siemaneczko Syrenki!
Tak powracam w chwalę i w tym innym czymś xD
Tak, a teraz na poważnie! LA! Tak dwa! (Chyba, że jest ich więcej O.o) A teraz jak to jest w zwyczaju:
Dziękuję bardzo serdecznie:
1. Wiktorii Kot z bloga The Cold Never Bothered me Anyway
2. I mojej imienniczce Oli Frost z bloga Zamrozić miłość na zawsze

Wiki dajesz!

1. Czy kiedykolwiek wygłupiłaś/eś się przed całą klasą? :D
Hmm... Zapewne tak xD 

2. Słuchasz któregoś z tych zespołów: Black Veil Brides, Bring Me The Horizon, Asking Alexandria, Escape The Fate, Alesana, Bravo Fucking Bravo i innych tego gatunku? Jak tak, to który lubisz najbardziej? Jak nie, to czy dzięki temu pytaniu przesłuchasz chociaż jedną piosenkę któregokolwiek zespołu?
Eee... Nie słyszałam o żadnym... ale posłucham ;) Posłuchaj sobie Blue Stahil <3 Kocham

3. Zakochałaś/eś się kiedyś w wokaliście/tce jakiegoś zespołu/piosenkarzu/rce?
Zapewne tak xD Jak każdy młody dziwny człowiek xd 

4. Co sądzisz o tym, że Polska ma przyjąć imigrantów?
Eee... Jestem na tak! Paweł Kozioł! xd

5. Co sądzisz o związkach homoseksualnych?
Ostatnio mam fazę na Hijacka (i nie tylko :3) więc... nie mam nic przeciwko ;)

6. Kuźwa, jakie poważne tematy xD to teraz tak: oglądałaś/eś film Następcy? Co o nim sądzisz/Czy chcesz obejrzeć?
Nie oglądałam i nie wiem czy obejrzę. Jestę lenię XD

7. Wybór number 1:
Gdybyś miał/a przenieść się do świata dobrych Elfów i złych Wiedźm, którym byś chciał/a być?
- Nieśmiertelnym Elfem o pięknym głosie
- Potężną Wiedźmą, znającą wszelkie zaklęcia [+zaklęcie na nieśmiertelność]
- czy może najzwyczajniejszym człowiekiem, który utknął pomiędzy tymi dwoma gatunkami i musi zapobiec wielkiej wojnie?
Potężną Wiedźmą! Była bym OSOM!! xD


8. Wybór number 2:
Gdybyś miał/a wybrać pomiędzy dobrem a złem, które byś wybrała, pamiętając o tym, że:
- wybierasz dobro - skazują cię na dożywocie w lochu z licznymi torturami i innymi takimi, jednak jesteś otoczona/y najbliższymi i wspólnie wytrzymujecie to wszystko
- wybierasz zło - żyjesz w majątku i wygodzie, masz wszystko, czego zapragniesz, ale przed oczyma masz widok zawiedzionych twarzy swoich najbliższych, którzy wybrali dobro
- popełnić samobójstwo przed wyborem, w ten sposób zostając czystym na sumieniu duchem, który potem będzie błądził po świecie?
Chyba bym była zła xd Nie lubię ludzi więc miała bym na innych wywalone xD Taa... Ollka odludek xd

 9. Wybór number 3:
Banalnie proste: gdybyś miał/a do wyboru objęcie władzy nad najbogatszym królestwem świata w XV wieku a życiem milionera w XXI wieku, które byś wybrał/a?
Chyba najbogatsze królestwo XV wieku. Jakoś wolę tamte czasy ;)

10. Jesteś ekstrawertykiem, czy introwertykiem?
Czekaj Ollka najpierw sprawdza co to znaczy... - Jack 
Wcale nie... Ale jestem raczej introwertykiem xd - Ja

11. Chciałbyś/ałabyś być młodszym rodzeństwem Frosta jak ja na tym blogu? XD
Oczywiście, że tak! 

Dobra teraz Olka ;)

1. Do której klasy teraz poszłaś/eś?
Teraz do II gimnazjum :(

2. Opisz swój ideał chłopaka/dziewczyny. ^^ xD
Chłopaka tak... To musi być miły, odważny, nie może mnie traktować jak piórko bo dostanie zaraz w łeb! I chyba po prostu sobą ;)

3. Jesteś raczej cichą osobą, czy tak zwaną mega popularną?
Cichą.

4. Wyobraź sobie że do twojego pokoju wpada twoja ulubiona postać z filmu/książki. I krzyczy takie mniej więcej coś: " Matko (twoje imię) musimy uciekać, (jakiś mega zły arcy wróg) chce cię porwać i pozbawić mocy!" Jak reagujesz? xD
Najpierw wybałuszam oczy gdy go widzę, piszczę ze szczęści robię sobie selifi, autograf, krzyczę przez pięć minut jak to możliwe, że on tu się zjawił, potem pytam się o jaką moc mu chodzi, a dopiero na koniec zaczynam panikować xD

5. Znasz taki parlling "percabeth" albo postać Nico di Angelo? Jeżeli tak co o nich sądzisz?
Percabeth to jest Percy Jackson i Anabeth jakaś tam z filmu Percy Jackson (jaka ja mądra xd), Nica znam tylko z opowiadań, a co o nich sądzę? Niech żyją razem ze sobą w pokoju czym jakimś innym burdelu xd

6. Jak masz na imię i co twoje imię oznacza? Jak chciałabyś mieć na imię?
Aleksandra/Ola miło mi xd Ola oznacza: Aleksandra to kobieta pełna wdzięku, której trudno się oprzeć. Ma mnóstwo pomysłów, a przez to skłonności do wplątywania się w kłopoty, z których potem ciężko jej wybrnąć. Osoby z jej otoczenia mogą być często przerażone oszałamiającą aktywnością Aleksandry. Pewnym jednak pozostaje, że przy niej nikt się nie nudzi. Aleksandra jest jednak nazbyt zaborcza i lubi robić z ludzi swoich niewolników. Zdolności przywódcze doskonali od najmłodszych lat. Pragnie być niezależna i kocha przygody. Może być niebezpieczna, kiedy sprawy nie układają się po jej myśli. Zawsze trzyma rękę na pulsie i lepiej nie krzyżować jej planów. Co innego, gdy pokocha wielką miłością. .... Eee... Tak xd A jakie chciała bym mieć? Nie wiem lubię swoje imię xd

7. Wiem wcześniejsze pytania miały się nijak do blogów więc teraz pytanie związane z nim xD. Lubisz to co robisz? Czyli lubisz pisać te wszystkie opowiadania?
Lubię pisać opka i lubię to co robię xd

8. Ktoś wie że piszesz?
Mama, bracia, cała moja klasa, żony braciszków i kuzynka xd

9. Dzień czy noc?
Noc! W tedy mogę sobie pogadać z Mrokiem xD

10. Lubisz popcorn xD?
Lubię ale zawsze wchodzi w zęby xd

11. Jak się czujesz kiedy piszesz i wiesz że ludziom się podoba to co robisz?
Jakoś tak bardziej dowartościowana bo wiem, że może moja praca komuś się spodobała i uśmiechnął się choć raz xd Orzesz ty jakie to było dziwne O.o Może po ludzku: czuję się fajnejsza xD Taka chamska ja xd 

Teraz jeszcze mam wyzwanie dla wszystkich nominowanych*:
Pójdź z byle jaką torbą podróżną/ walizką do mamy i powiedz że w Arendell/Hogwarcie/Obozie Herosów/dystrykcie/frakcji/ (w głównym miejscu twojej ulubionej książki/filmu) cię potrzebują natychmiast więc wyjeżdżasz. Napisz jak zareagowała. xD
To było tak: 
Mamo! Wyjeżdżam do Arendelle bo mnie potrzebują!-ja 
Gdzie?-mama 
Do Arendelle!-ja 
*mama patrzy na mnie nie pewnie, dziwnie się uśmiecha i kiwa pomału głową*
Ja ci dam wyjeżdżam! Na kolację!-mama
Tak taka reakcja mojej mamy na to xD

To dziękuję za nominację i czas na moją!

Pytanka! O Geez O.o
1. Nudzi mi się. A ci?
2. Czy masz od jakiejś sławnej osoby autograf?
3. Dlaczego blondynka siedzi na zegarze?
4. Oglądałaś wczoraj Kac Vegas albo Smerfy 2?
5. Lubisz film Hotel Transylwania (chyba tak się piszę)?
6. Co sądzisz o Javis? Jack x Mavis
7. Co jest po twojej prawej stronie?
8. Czy masz tak, że jak coś powiesz dziwnego, a inne osoby skojarzą to inaczej i wychodzisz na zboczeńca? Albo po ludzku: gadasz coś, a inni uważają cię za zboczucha?
9. Dlaczego lubisz Jelsę?
10. Co masz na kolację? Głodna jestem.
11. Kiedy rozdział?!

Tak to tyle xD 
Trzymajcie się mokro i nie wyschnąć mi tu!
Pozdrawia Ollka!
P.S. Wena mi wróciła i zaczynam pracować nad rozdziałem ;) Muahaha! I co Ewa! Hus the bitch now? Hu? Hus the bitch? Hos the bitch now? (Tja... Nie ma to jak Bremu xd)

poniedziałek, 21 września 2015

NIE!!! Sie popsuł chomik :( Nie czytać tego posta!

Siemaneczko Syrenki!
Przepraszam, że nie ma rozdziału ale (Ewa będzie się śmiać jak to czyta) nie mam WENY!!!
Jestem taka zła, że... Nie wiem co zrobię! Próbuję coś tam napisać ale... takie gónwo mi wychodzi! Wrrr... Ale na pocieszenie mam dla was kilka zdjęć które znalazłam bardzo dziwnych i... dziwnych xD Tak mój chory chomik się popsuł i tak ma xD Od razu mówię mam fazę na... się będziecie śmiać! Mam fazę na Hijack'a xD 
~Ja
AAAAAA!!!!!!! NIE ZNAMY CIĘ!!!!!! JAK MOŻESZ TO LUBIĆ!? TO JEST CHORE!!! 
 ~wszyscy moi Jackowie
Przepraszam! Ale Jelsa nadal króluje w mym czarnym serduszku!
 Jaka ja dziwna jestem xD Ale tak bardzo, że to aż boli więc jak nie lubicie tego paringu to nie oglądajcie tego xD Ale na początku dodam Jelsę czy coś xD
To co? Zapraszam...

Mrrr... Elsia i Jackuś kotecek <3
So Sweet Jacki ;)
My Queen! <3
xD Musiałam xD
I co zatkało kakao! Co?
Ślicznie wyglądasz w różowym Jack xD
Co ty nie powiesz :/ - Jack
Coś bym napisała ale nie mogę to niespodzianka!
Pięknie! <3
A teraz czas na... Hijack i trochę innych! Coś czuję, że zaraz nie będę miała żadnego czytelnika xd

Się z tego śmiałam z 15 minut xd Jestem chora na mózg... Którego nie mam!
Z tego też xD fajna przeróbka co nie?
Muahahaha xD
*.* Jakie słodkie dzidzi :D
Tajemnica została odkryta! Jack nosi różowe bokserki!
Hiccup is drunk! OMG! I Hijack <3 xD
Wy mnie znienawidzicie xD
Jestem zła! Ale fajne zdjęcie xD
Dobra koniec z Hijackiem! Mam dla was na koniec najlepsze zdjęcia według mnie ;)

Jak to pierwszy raz zobaczyłam... Padłam xd
Kocham to zdjęcie! <3
Dobra to na tyle z tych zdjęć i mojego małego wyznania xd Ale wy mnie nadal kochacie? Co nie? Myślę, że choć odrobinę xd 
I nie bójcie się nie zrobię w opku żadnego wątku z Hijack'a Ale ja chce! Ale może taka Pomidorowa? ^^ No nie wiem nie wiem... Kuszące... xD Nic nie obiecuję! Więc się strzec...
To co ja się kuruję z weną (a na Strażnikach mam...) i co?
Trzymajcie się... A! Mam coś jeszcze! 
Czy słyszeliście taką piosenkę Sarsa - Naucz mnie? A słyszeliście z tego przeróbkę od Letniego Chamskiego Podrywu? Nie?! O.o To łapcie! To będzie hymn dla moich blogów! xd


Każdy ma się nauczyć choć refrenu! I śpiewać przed każdą Pomidorową xD
To teraz na poważnie: (Taa chciała byś być poważna...)
Trzymajcie się mokro i nie wyschnąć mi tu!
Pozdrawia was Ollka!!!
P.S. Wszystkie zdjęcia są z Deviantart'a ale to Dat ass z Google grafiki

piątek, 11 września 2015

Rozdział 7. "Się zakochałaś..."

W tym czasie na stałym lądzie na kempingu u przyjaciół była smętna atmosfera. Nikt się nie uśmiechał ani nie śmiał. Każdy z nich się obwiniał, że nie zdążyli mu pomóc, a najbardziej Elsa. Cały czas leżała w swoim namiocie i nie wychodziła. Wypłakała już chyba z dwie paczki chusteczek i nadal wyciągała kolejne. Obok jej namiotu na ławkach siedziała reszta paczki i rozmyślała co mogą zrobić, żeby uratować Jack’a. Julian wymyślał jakieś nie stworzone pomysły, a Merida szybko je  gasiła swoimi tekstami, a uwierzcie ona jest mistrzynią w ciętych ripostach (Weit a minet leydy… Co? O.o – dop. aut.). Roszpunka w tedy musiała pocieszyć szatyna, a Czkawka próbował uspokoić Meridę. Takie coś by mogło trwać godzinami gdyby nie nagły pomysł Punki.
- Możecie się w końcu zamknąć?! Mam pomysł ale musicie być cicho! – syknęła w ich stronę.
- O co chodzi Punka? – spytała zaciekawiona Merida.
- Zadzwonię do Ani może nam pomoże i Elsę trochę pocieszy? – szepnęła do nich na co wszyscy bez wyjątku zgodzili się i Punka poszła trochę dalej od obozu i zadzwoniła do Ani. Po chwili w słuchawce dało się słyszeć wesoły głos dziewczyny.
-„Hej Punia! Jak fajnie, że dzwonisz! Waśnie miałam zadzwonić do Elsy. Coś się stało?” – zaczęła trajkotać jak najęta.
- Hejka! No właśnie mamy problem... Mogła byś przyjechać... W sumie to nie jest rozmowa na telefon i przyjedziesz? - spytała niepewnie Punka. W słuchawce wydobył się piska szczęścia, a biedna blondynka zapewne straciła słuch w jednym uchu.
- „W końcu! Już myślałam, że dopiero za sto lat mnie tam weźmiecie! Już się szykuję i za dwie może trzy godziny… Nie no co ja gadam za chwilę będę!” – piszczała szczęśliwa.
- No dobrze to weź te najpocześniejsze rzeczy i przyjeżdżaj. Pa! – zaśmiała się cicho i gdy tylko się pożegnały poszła do swoich przyjaciół. Nawet nie zdążyła porządnie usiąść, a już ją zaczynali wypytywać. Na wszystkie pytania jakoś odpowiedziała i zaczęli czekać na przyjazd rudowłosej dziewczyny.
Między czasie Elsa pomału zaczęła się uspokajać. Rozmyślała nad wszystkim co się stało. Poznanie Jack’a, zaprzyjaźnienie się z nim, poznanie jego sekretu, pierwsze „przyjacielskie” spotkanie, pułapka w którą wpadł Jack i zabranie go… Nie tego było za dużo… Znów Elsie zebrało się na łzy ale się powstrzymała. Musi być silna dla Jack’a. Zamroziła łzy i starła je z twarzy. Umyła jeszcze twarz chusteczką nawilżającą i już chciała wyjść gdy sobie o czymś przypomniała. Przecież gdy Jack’a porywali  on nie miał swojej laski! Nie wiedziała czy to jest ważne czy nie ale intuicja podpowiadała jej, że to może się bardzo przydać. Wiec bez gadania ubrała jakąś granatową bluzę i wyszła z namiotu. Zobaczyła swoich znajomych i widać, że na kogoś czekali. Niepewnie do nich podeszła i usiadła obok Czkawki.
- W końcu wyszłaś! Myślałam, że korzenie tam zapuściłaś albo się roztopiłaś. – Flynn chciał nieco rozluźnić atmosferę ale dostał tylko mrożące krew w żyłach spojrzenie Elsy. – Dobra nic nie mówiłem… - westchnął i zaczął coś sprawdzać na telefonie.
- Elsa? Jak się czujesz? – spytała troskliwie Merida. Elsa uśmiechnęła się smutno i tylko pokiwała głową.
- Muszę gdzieś iść. Idziecie ze mną? – spytała Elsa nie pewnie.
- Wiesz El… Bo my czekamy na kogoś i ty też powinnaś… - powiedział jej Czkawka i chciał jeszcze coś powiedzieć ale zagłuszył go odgłos zbliżającego się motora. Wszyscy odwrócili się w tamtą stronę i uśmiechnęli się szeroko gdy ujrzeli, że z pod kasku widać dwa długie rude warkocze. – O wilku mowa! – zaśmiał się i w tedy koło nich stanął motor ale nie byle jaki motor. Był to niebieski ścigacz.
Taką maszyną przyjechała. Ja też taki chcę!
Taki kask miała ;)
Chłopakom – najbardziej Julkowi – szczęka opadła do samej ziemi. Kierowca wyłączył silnik i ściągnął kask, a przyjaciołom ukazała się uśmiechnięta od ucha do ucha rudowłosa dziewczyna.
Miała jeszcze granatowe trampki xd
Uśmiechnęła się do wszystkich szeroko.
- Siemka! Coś się stało Punka, że nie mogłyśmy o tym pogadać przez telefon? - spytała i powiesiła kask na kierownicy. Wzięła szybko torebkę i usiadła obok Flynn'a który nie mógł oderwać wzroku od motoru. 
- Po pierwsze: czemu tu przyjechałaś? Po drugie: o czym Roszpunka nie mogła z tobą pogadać przez telefon i po trzecie! Czemu wzięłaś mój motor! Masz swój! - zapytała nieco zła Elsa. 
- Że co?! T-To... To twój motor? - spytał Julek nie dowierzając. Dziewczyna przytaknęła, a szatyn złapał się za głowę i jęknął głośno. - Kobieto! Ja bym na taką maszynę zbierał ze cztery jak nie pięć lata! A ten kask! 
- No wiesz... Tak wyszło na urodziny dostałyśmy. - zaśmiała się nerwowo i zaraz zmieniła temat bo widziała jak Flynn zaraz zacznie płakać z żalu. - To co chciałaś? - spytała Roszpunki.
- Elsa powiedzieć jej kogo spotkaliśmy i co się stało? - spytała niepewnie patrząc na kuzynkę. Blondynka wzięła głęboki wdech i przytaknęła. Punka więc zaczęła opowiadać o wszystkim: o spotkaniu z Jack'iem zaprzyjaźnienie się z nim i o tym, że tak naprawdę jest trytonem w co Anka nie uwierzyła ale gdy zobaczyła zdjęcia nie wiedziała co powiedzieć. Potem opowiedziała jej o tym jak jej ojciec go porwał i uwięził. 
- Nie... To nie możliwe! Tata widział moc Elsy i jakoś nigdy nie zabrał jej do jakiegoś statku i nie wywlekł gdzieś! Elsa! Przecież go znasz! - Anka nie mogła w to uwierzyć. Jej ojciec, jej kochany tatuś zabrał... nie on go porwał jakiegoś ostatniego trytona żeby go zbadać? Nie to nie miało sensu.
- Wybacz Aniu ale to prawda. Więc chcę żebyś nam pomogła go odbić! Musisz nie wiesz co on może mu zrobić! Te badania, tortury jakie on zniesie... Sobie nie wybaczę jak mu się coś stanie więc proszę... Pomóż nam... - wyszeptała cicho Elsa i po jej policzkach popłynęły zimne łzy.
- Och Elsa... Się zakochałaś... Ale nie bój się pomogę wam... Ale jaki jest plan?- uśmiechnęła się do reszty na co oni tylko spuścili wzrok. - Nie ma planu? - spytała, a raczej potwierdziła. - No dobra to ważne pytanie! Jakim statkiem oni płynęli? - wszyscy spojrzeli na nią jak na wariatkę. - No co?! To ważne! - krzyknęła zdenerwowana.
- No płynęli takim całym białym, maił cztery kominy, a na nim pisało chyba "Stacy"?Nie wiem... - westchnął Czkawka. Anka jakby się na tą wiadomość ożywiła.
- "Stacy"? Jak tak to wiem kto nam może pomóc i będę wiedzieć gdzie się zatrzyma! - ucieszyła się, a wszyscy w jednej chwili poderwali się z miejsca.
- Co?! Mów! Szybko!! - krzyknęła Elsa do siostry potrząsając nią lekko.
- Spokojnie! To tam jest taki jeden Kristoff i go bardzo dobrze znam to może nam pomoże! A zatrzyma się w Bostonie! I to jest jedynie dwa dni drogi z domu! 
- Matko! To co my tu jeszcze robimy?! Zbieramy manatki i jedziemy! - krzyknął Czkawka.
- Ej! Spokojnie musimy się spakować na podróż bo w końcu to Boston, a my jesteśmy w Bridge port (bardzo oryginalne xD - dop. aut.) więc trzeba się przygotować ale pozbierajmy swoje rzeczy liczy się każda godzina... - westchnęła Punka i jak powiedziała też tak zrobili. Szybko pozbierali swoje rzeczy i wsiedli do auta Czkawki. Jechali z pół godziny gdy doszli do swoich domów. Spakowali kilka najpotrzebniejszych rzeczy: ubrania, bielizna, pieniądze, dokumenty jedzenie i piecie. Umówili się, że będą stać każdy pod swoim domem, a Czkawka będzie odbierać. Elsa stała przed domem razem z Anką i nie mogła się doczekać kiedy w końcu wyjadą i ruszą by ratować Jack'a. Może Anka miała rację i Elsa się zakochała?
- El. Nie denerwuj się będzie dobrze... Obiecuję. - uśmiechnęła się do niej szeroko i uściskała by dodać jej otuchy.
- Dziękuję... - wyszeptała i gdy się od siebie odkleiły zobaczyły w oddali zielony wóz Czkawki. Szybko pozbierały swoje rzeczy i czekały. Gdy przed nimi stanął drzwi otworzył Flynn i pomógł dziewczyną wsadzić bagaże do bagażnika i weszli.
- Uwaga! Kierunek Boston! - krzyknął kierowca - Czkawka - na co wszyscy mu zawtórowali i ruszył.
Elsa usiadła przy oknie i patrzyła w mijające ją obiekty. Nie mogła uwierzyć, że to się dzieje przecież tak samo mógł to być zwykły nie kończący się koszmar... Chwilę tak rozmyślała aż w końcu jej się znudziło i wyciągnęła swój szkicownik i zaczęła coś rysować. Po chwili miała malutki portret Jack'a. Był tak podobny, że aż łza spłynęła z jej policzka. Przejechała palcem po naszkicowanej twarzy trytona, a ta pokryła się lekkim szronem. Uśmiechnęła się do niego i wyszeptała "Już niedługo... Wytrzymaj..." A potem zasnęła.
Dziękuję korra Lis bo to ona go naszkicowała specjalnie dla tego bloga :*** Buzi ogromnie dla niej bo on jest przecudny <3 I mówiłam ci, że go dodam ;)

****************************
Siemaneczko Syrenki!!!
Tak w końcu rozdział! <3 
Wyszedł zapewne okropnie i beznadziejnie ale to chyba nic złego co nie?
I jeszcze raz to powiem dziękuję korra Lis <3 On jest śliczny <3 Wiem powtarzam się ale to prawda i żeby nie było dostałam od niej pozwolenie, żeby dodać je do opka ;)
I mam dla was takie małe info: Jak macie jakieś obrazki które narysowaliście nie wiem o tematyce tego bloga to możecie mi je podesłać na mój e-mail: aleksandra8942@interia.pl i może któryś z nich pokaże się w rozdziale albo zrobię stronę z waszymi Fan artami. Co wy na to? 
No nic ja kończę bo idem oglądać Taniec z Gwiazdami xd 
Trzymajcie się mokro i nie wyschnąć mi tu!
Pozdrawia Ollka!!!
P.S. starżnicy-marzeń pamiętasz o naszym małym zakładzie czy umowie? Ja się wywiązałam teraz czas na ciebie xD

wtorek, 8 września 2015

Dziewiąte LA! xD Ludzie Haltujcie!

Siemaneczko Syrenki!
Dziś zaczniemy od LA! O.o 9... 9 LA... 
Geez ja myślałam, że przez całe życie dostanę ze trzy może pięć, a tu dziewięć xD
No nic zaczniemy może od początku ;)
Dziękuję bardzo serdecznie Miri? Miry? Mira! O normalnie xD Z bloga Historia Nikol, którą muszę chyba zacząć czytać xD Przepraszam się poprawię i zacznę czytać ;)
To może zacznę odpowiadać xd


1. Ulubiony kwiat?
Nie mam... nawet nie lubię chabaziów! 

2. Masz zwierzątko? Jakie?
Mam psa Jacki <3 i cztery koty ;) Bunia, Kajtek, Maciek i Tadzia/Zoja/ Tosia nie wiem jak ją nazwać xd

3. Najgorszy przedmiot szkolny?
Matematyka!!!

4. Do której klasy chodzisz? (a, b, c...)
"B" do Biedaków xD

5. Ulubiony kolor?
Niebieski <3

6. Masz rodzeństwo?
Mam dwóch starszych braci ;)

7. Znasz jakąś smutną piosenkę? Jeśli tak to jaka to?
Jedyna piosenka, która naprawdę jest - według mnie - smutna to 9 crimes damien rice ;)

8. Lubisz śpiewać/tańczyć?
Lubię śpiewać, a tańczyć nie koniecznie xD

9. Znasz jakiegoś blogera, chłopaka? Ja jakoś jeszcze ani jednego nie widziam xd.
Jedyni jakich widziałam to Kira i L oni prowadzą też bloga o Jelsie

10. Najlepszy dzień tygodnia?
Sobota!!

11. Opisz siebie z charakteru.
Dziwna, zwariowana, wredna, niekiedy chamska i czasami miła... spokojna i "uprzejma" xd

Nie chce mi się nominować więc mam pomysła xd Baaa(...)aardzo oryginalnego...
To kto to czyta może odpowiedzieć na pytania na swoim blogu ;)

1. Pizza czy Kebab?
2. Gdybyś była/był syreną/trytonem jaki byś miała kolor ogona? I jak by wyglądał?
3. Oglądałaś/łeś w sobotę Krainę Lodu? ^^
4. Podoba ci się mój blog?
5. Jak masz na imię?
6. Do, której klasy idziesz?
7. Olaf czy Szczerbatek? 
8. Hijack czy Jackrabbit? ^^ (Wiem głupie pytanie xD)
9. Gdybyś mogła to jaką moc z Czterech Żywiołów byś miała?
10. Do jakiego domu chciała/chciał byś pójść? Slytherin, Griffindor, Ravenclaw czy Hluffenpuff?
11. I! Napisz krótki i głupi kawał xD

Dziękuję za wysłuchanie i zapraszam na czekanie na rozdział xD (Miłe pocieszenie co nie?)
Trzymajcie się mokro i nie wyschnąć mi tu!
Pozdrawia Ollka!! :***

czwartek, 3 września 2015

Pomidorowa „Nawet najgorsi mogą stać się najlepsi.”

Od razu uprzedzam w tej Pomidorowej będą słówka nie cenzuralne. Wiec jak coś to... uprzedzałam xD 
No nic zapraszam do czytania... jedzenia :p
******************

Hej. Zapewne mnie nie znacie… Nazywam się Elsa Frozen. Mam 16 lat i chodzę do gimnazjum im. Baltazara Trolla w moim rodzinnym mieście Arendelle. To taka mała miejscowość w Norwegii. Bardzo ją lubię, a nawet kocham bo mieszkam tu od urodzenia i nie wyobrażam sobie życia bez tego mroźnego poranku i chłodnych dni. Podobno kiedyś moi pra, pra, pra, pra pradziadkowie byli tutaj kimś bardzo ważnym nie wiem może bohaterami albo ważnymi osobistościami? Mama mówiła, że byli królami w co osobiści nie wieżę bo w tedy musiałam bym być księżniczką i mieszkać w pałacu, a ja nie za bardzo się na to nadaję. Choć dworską etykę lubię i nawet się jej uczyłam ale nie ważne bo się znów rozpiszę. Może zacznę wam opowiadać o czymś ważnym, a nie o czymś innym…
Wstałam jak zawszę… bardzo wcześnie. Nikt mnie nie budzi bo inni jeszcze smacznie śpią. Założyłam szybko okulary i przygotowałam sobie ubrania, potrzebne rzeczy i poszłam po cichu do łazienki. Wzięłam szybki zimny prysznic na rozbudzenie się, umyłam zęby i ubrałam białą koszulkę na to założyłam niebieską bluzkę, spódnicę w kratę i błękitne baleriny. Zrobiłam sobie warkocza i przełożyłam go sobie na prawy bok, zrobiłam sobie jeszcze lekki makijaż i byłam gotowa. Zabrałam swoje graty i już miałam wychodzić gdy wpadłam na moją ledwo żyjącą mamę. Powiem jedno nie należy ona do rannych ptaszków.
- Dzień dobry mamo. Jak się spało? – spytałam grzecznie i przytuliłam się do niej. Mama tylko głośno ziewnęła i przetarła oczy.
- Witaj kochanie… A dobrze, dobrze… Jak ty to robisz? – spytała przyglądając mi się badawczo.
- Ale co? – spytałam znając pytanie.
- Jak ty możesz wstać tak wcześnie i jeszcze być szczęśliwa? – spytała nie mogąc w to uwierzyć. Ja tylko wzruszyłam ramionami i minęłyśmy się w drzwiach.
Weszłam do mojego pokoju, położyłam piżamę i inne rzeczy wzięłam plecak i już miałam wychodzić gdy przypomniałam sobie o telefonie. Szybko po niego złapałam i ruszyłam schodami w dół do kuchni. Zrobiłam nam wszystkim pyszne śniadanie i poczekałam bo grzecznie jest poczekać na wszystkich domowników  i zjeść razem niż samemu. Poczekałam chyba z 15 minut. Pierwsza przyszła mama, za nią poczłapał tata, a pięć minut po nim Anka moja siostra młodsza o 3 lata. Muszę wam coś powiedzieć bo moja mama jest szatynką (ma brązowe włosy – dop. aut.), tata jest rudy, Anka też, a ja jestem blondynką ale za to łączy nas jedna cecha wyglądu. Wszyscy mamy duże błękitne oczy… no i jeszcze nosy są podobne, choć tata ma trochę większy ale nie ważne... Gdzie stanęliśmy? A śniadanie.  Przywitałam się z tatą i Anią, a potem wszyscy zaczęliśmy jeść wspólnie śniadanie. Mamie i tacie zrobiłam kawę, a mnie i Ani zrobiłam kakao nasz ulubiony napój.  Gdy zjedliśmy pomogłam mamie posprzątać, a Ania szybko pobiegła na górę po plecak. Bym się nie zdziwiła gdyby połowy rzeczy nie zapomniała. He He… Grunt to mieć wsparcie w siostrze, co nie? Tata czekał przed drzwiami ubrany i przygotowany do pracy tylko my się zawsze grzebiemy. Jak był porządek ubrałam kurtkę założyłam plecak mama szybko wzięła swoją torbę, ubrała kurtkę, buty i czekaliśmy w trójkę na rudzielca.
- Ania! Się spóźnimy! – zawołał tata. Usłyszeliśmy ze schodów ciężkie kroki, a po chwili przed nami ukazała się szczerząca Ania.
Wszyscy ruszyliśmy do auta mama i tata pracują razem więc jadą tą samą drogą, po drodze wysadziliśmy (W Powietrze! xD  sory głupawka – dop. aut.) Anię pod jej podstawówką, a mnie kilka metrów dalej pod moim gimnazjum. Pożegnałam się z rodzicami i wysiadłam jak tylko odjechali wzięłam nerwowo głęboki wdech i ruszyłam. Rozglądałam się bacznie obawiając się spotkać kilku nie przyjaciół gdy byłam kilka metrów przed głównymi drzwiami  usłyszałam tych nie przyjaciół.
- E! Patrzcie to przecież Frozenkowa! Nasza przyjaciółka!– krzyknął ktoś.
- Chodźmy się z nią przywitać. – zakpił inny i poczułam czyjąś rękę na moim ramieniu.
Odwróciłam przestraszona głowę i ujrzałam białe jak śnieg włosy, błękitne groźne oczy i złowrogi uśmieszek. Można by go było uznać go za przystojnego gdyby nie kolczyki: jeden w wardze, nosie i brwi i jeszcze cztery w uchu. Włosy miał rozkopane na wszystkie strony, a tył głowy miał krótko ścięty i zafarbowany na czarno. Gdy spojrzałam na ręce były w połowie obtatułowane  w jakieś dziwne wzory. Na sobie miał tylko czarny podkoszulek, szare jeansy, czarne znoszone trampki i dwa nieśmiertelniki zawieszone na szyi. Śmierdziało od niego papierosami. Za nim stali trzej inni. Jeden był szatynem z brązowymi włosami i złośliwym uśmieszkiem. Ubrany był w czarną bluzę, spodnie i trampki. Koło niego stał drugi szatyn z zielonymi oczami, a ubrany był w brązowe jeansy, zieloną koszulkę i brązową  kurtkę i brązowe trampki. Koło niego stał wyskoki blondyn o ciepłych brązowych oczach i muskularnej posturze. Ubrany był w granatową kurtkę, zwykłe szare spodnie i czarne buty.
- No co Elsa? Nie przywitasz się nawet ze swoimi przyjaciółmi? – zapytał białowłosy wzmacniając uścisk. Syknęłam z bólu na co idiota się zaśmiał.
- Odwal się Frost! – warknęłam na co wszyscy się zaśmiali.
- Och. Jaka groźna! Tylko nie idź naskarżyć do dyrektora! – powiedział przerażony ale potem znów przybrał swoją groźną minę. – Żałosna jesteś… Wiesz jak wygląda latający plecak? – zapytał wpatrując się we mnie intensywnie.
- Czego chcesz?! – warknęłam. Nie dostałam odpowiedzi tylko mocne szarpnięcie w tył i poczułam jak ściągają mój plecak. Szybko się odwróciłam i zobaczyłam jak plecak ląduje u Kristofa  - tego blondyna. – Oddawaj! – krzyknęłam i zobaczyłam jak ląduję u Flynna - szatyna z brązowymi oczami. Potem powędrował do Czkawki - szatyn z zielonymi oczami - , a na koniec jak miał wylądować u Jacka - kretyna w białych kłakach - tylko cofnął się szybko, a plecak spadł na ziemię i rozsypał całą zawartość. Wściekła popchnęłam Frost’a i ukucnęłam przy plecaku. Kiedy zbierałam zeszyty poczułam czyjąś dłoń na moim karku. Szybko złapałam czyjąś rękę i próbowałam złapać oddech.
- Słuchaj no kochana…  - usłyszałam przy uchu. - Ja nie jestem gentlemanem i nie obchodzi mnie to, że dziewczyn się nie bije… Więc następnym razem gdy zechcesz być odważna zastanów się dwa razy bo to może się dla ciebie źle skończyć…  - zasyczał mi ostrzegawczo, a potem puścił mnie i ruszył rozbawiony wraz z paczką w stronę szkoły kopiąc moje rzeczy.
Chciało mi się płakać… z tego, że zawsze, ale to zawsze oni muszą mi coś zrobić i z przerażenia. Ale muszę być silna! Nie mogę pokazać słabości bo dopiero w tedy nie będę miała spokoju.
- Elsa? O matko Elsa! To znowu oni?! Czekaj już ci pomogę! – usłyszałam ten dobrze mi znany głos mojej kuzynki Ross ale wszyscy na nią mówią Roszpunka albo Punka. Nie wiem może jakieś spaczenie, czy co?
Podeszła do mnie odgarniając z twarzy długie złote włosy sięgające go ud. Miała zielone ciepłe oczy i zawsze szeroki uśmiech. Ubierała się zawsze modnie i dziewczęco tak samo jak teraz miała różową bluzkę z napisem „I AM WHO I AM”, legginsy w kwiatowe wzory i białe baletki. Odłożyła swoją różowo białą torbę i pomogła mi pozbierać rzeczy.
- Co ja im takiego zrobiłam, a zwłaszcza temu Frostowi? – zapytałam wkładając ostatni podręcznik do plecaka. – Przecież staram się być miła, nikomu nie przeszkadzać, a on się na mnie uwziął jakbym nie wiem co zrobiła. – wyżaliłam się jej i przytuliłam. Ross odwzajemniła uścisk i poszłyśmy w stronę szkoły.
-Po prostu zazdroszczą ci, że jesteś mądrzejsza od nich i ładniejsza! Widziałaś tego Frost’a? Ma kilkanaście kolczyków i myśli, że jest super! Nie przejmuj się nimi! A teraz chodź musimy się pospieszyć bo zaraz lekcja. – powiedziała i przyśpieszyłyśmy kroku.
 Biegłyśmy szybko by zdążyć przed nauczycielem, a mieliśmy Biologię, a pan z biologii nie toleruje spóźnialskich. Zdążyłyśmy sekundę przed nim, otworzył nam drzwi i pomału zaczęliśmy wypełniać salę. Rozglądałam się bacznie wypatrując dwóch osób. Gdy usiadłam do stolika razem z Ross i przed nami stanęły wyczekane osoby. Merida „Rudowłosa Wariatka” jak to lubię ją nazywać. Ubrała się dziś w biały T-shirt z wilkami, czarne rurki i czarne trampki. Koło niej stanęła blond włosa Astrid. Ubrała się w czerwoną bluzkę na to założyła szarą bejsbolówkę, szare jeansy i czarne buty. Uśmiechały się szeroko na nasz widok. Przywitałyśmy się ciepłymi uściskami i chwilę pogadałyśmy potem nauczyciel zaczął zajęcia. Było nudno jak flaki z olejem ale dzielnie przepisywałam wszystko z tablicy. Po 45 minutach zabrzmiał dzwonek. Wyszliśmy  z klasy i powędrowaliśmy pod kolejną klasę. Klasę matematyczną. Nie na darmo nazywają mnie kujonem matematycznym bo ja bardzo lubię ten przedmiot (O.o HEŁP! Nie znam jej... - dop, aut.) i zawsze jak jest jakiś test czy coś każdy chce przy mnie siedzieć. Na przerwie nic ciekawego się nie działo, siedzieliśmy pod ścianą na podłodze i gadałyśmy z dziewczynami o różnych sprawach. Kiedy zabrzmiał dzwonek chwilę po nim przyszedł nauczyciel. Pan Arthur Bunnymund. Otworzył nam drzwi, i weszliśmy do klasy ja i Ross do pierwszej ławki, Merida i Astrid za nami, a potem reszta klasy. Na samym końcu ujrzałam Frosta i jego bandę gdy tylko spojrzał w moją stronę wzdrygnęłam się i spojrzałam na nauczyciela. Był na dzienniku i sprawdzał czy wszyscy są i oceny. Jedna z zalet siedzenia z przodu możesz podglądać co nauczyciel robi, a on się nawet nie skapnie.
- Witajcie moi drodzy… Jak sami pewnie to zauważyliście zbliża się koniec roku szkolnego i jak patrzę na wasze oceny to są nawet… Nawet dobre oprócz jednej osóbki… Jack Frost… Twoje oceny są skandaliczne. Jeszcze nigdy nie miałem takiego ucznia! – patrzył na niego zimno. Frost tylko prychnął i zaczął lekceważąco oglądać swoje paznokcie. – Jak nauczyciel widzi ucznia  to chce w nim ujrzeć swoje wszystkie osiągnięcia i wiedzę jaką posiada, a jak widzę ciebie to widzę same porażki… - westchnął i przypatrywał się jego reakcji.
- Wie pan co? Powiem to najgrzeczniej jak mogę. Mam to w dupie. A, że ja jestem porażką to pan też skoro tak twierdzi, że pan je ma… - uśmiechnął się sztucznie i chwilę siłowali się  na spojrzenia.
- Wiesz co Frost? Po pierwsze zważaj na język, po drugie proszę o szacunek dla nauczyciela, a po trzecie… - zamyślił się na chwilę i uśmiechnął szatańsko. – Mam dla ciebie wspaniałą nowinę Elsa Frozen twoja koleżanka z klasy jest najlepszą uczennicą z klasy i… - nie dokończył bo przerwał mu Frost.
- Po pierwsze to nie jest moja koleżanka tylko coś co ma prawo choć nie powinno go mieć istnieć i po drugie, a co kret ma z tym wspólnego? – zapytał posyłając mi mordercze spojrzenie, a mi zrobiło się bardzo przykro jak o mnie tak mówił.
- Uważaj na słownictwo Frost... I postanowiłem, że skoro ja nie umiem cię niczego nauczyć to Elsa powinna. I ogłaszam to przy całej klasie Jack Frost będzie chodzić na korepetycje z matematyki do Elsy. – przekazał uśmiechnięty od ucha do ucha. Cała klasa wybuchnęła śmiechem, a mi świat się zawalił. Ja? Ja mam uczyć tego kretyna? – Coś się stało Elso? – spytał Bunnymund patrząc na mnie czule.
- Nie nic proszę pana… Ja… - nie wiedziałam co powiedzieć ale wyręczył mnie wściekły Frost.
- Ja nie będę chodzić na korki do kreta!! – krzyknął i walnął z całej siły w stolik. – Zamknąć ryje ci**y! – cała klasa ucichła w jednej chwili, a nauczycielowi żyłka wyskoczyła na czole. – Ja jestem dorosły i nie zamierzam chodzić do niej do domu! A w szczególności na nią patrzeć! W dupie was mam! – wrzasnął, wstał gwałtownie z krzesła, które spadło z hukiem na ziemię założył plecak uderzając przy tym w głowę jednego ucznia. Jęknął cicho i złapał się za bolące miejsce. Frost zaśmiał się bezdusznie i ruszył w stronę drzwi.
- A ty… - nie dokończył nauczyciel bo Frost mu przerwał.
- Nie twój pie***ny interes!  - warknął i wyszedł trzaskając drzwiami.
Siedzieliśmy jak na szpilkach. Pan Bunnymund złapał się za skroń i głośno westchnął zrezygnowany.
- Ech… Chciałem dobrze… No nic… Się uspokoi to przyjdzie, a jak nie to zadzwonię do jego rodziców…  - powiedział i zaczął prowadzić lekcję, a mi zrobiło się głupio, że z mojego powodu Frost się wściekł.
Przez całą lekcję była dziwna atmosfera taka jakby jedno nie właściwe słowo mogło by wywołać burzę i mało kto się odzywał. Gdy zadzwonił dzwonek uśmiechnęłam się, szybko się spakowałam i ruszyłam w stronę kolejnej klasy i tak przeminął mi cały dzień do godziny 15. Frost w ogóle się nie pokazywał a to był zły znak. Gdy wyszłam na podwórko obejrzałam się dookoła obawiając się go ale zamiast niego zobaczyłam jakiegoś mężczyznę i kobietę którzy wychodzili bardzo zdenerwowani z auta, a zwłaszcza ten facet. Bardzo przypominali mi Jack’a.
- Gdzie ten gówniarz, którego muszę nazwać synem! – warknął głośno i ruszył naburmuszony w stronę szkoły.
- Kochanie tobie nie wolno się denerwować…  Ja też jestem wściekła, że po raz kolejny musimy iść do szkoły przez Jack’a… - próbowała go pocieszyć, a on jeszcze bardziej się wściekł. Ja stałam pod dachem i niezauważalnie przysłuchiwałam się rozmowie. Ale nieco się przestraszyłam ojca Jack’a.
- Jak mam się nie denerwować?! Jak go tylko dorwę to nie wiem co mu zrobię! – gdy przechodzili obok mnie powiedziałam grzecznie „Dzień dobry” ale on tylko burknął coś, a jego żona obdarzyła mnie ciepłym uśmiechem i poszła za mężem.
Nie wiem czemu ale zaczęłam się obawiać o Frost’a… Wiem, że się nienawidzimy ale zaczęłam się trochę o niego obawiać (Pogrążasz się Elsa... Powtarzanie to zły znak. xd - dop. aut.). Przynajmniej w tym czasie przyjechali moi rodzice i nie muszę przynajmniej słyszeć słów ojca Jack’a. Przywitałam się z rodzicami po drodze porozmawialiśmy a, potem stanęliśmy od szkołą Anki i czekaliśmy dosyć długo bo ruda gaduła zaczęła gadać jeszcze z przyjaciółkami i chichotać jak wariatki ale dopiero w tedy przestały gdy zniecierpliwiony tata zatitał w titek (ja na to tak mówię xd – dop. aut.). Anka szybko się pożegnała i pobiegła do samochodu. Wsiadła uśmiechnięta od ucha do ucha i zaczęła opowiadać o całym dniu szkoły. Starałam się skupić na tym co mówiła ale cały czas myślami byłam przy tamtej chwili przed szkołą. Przecież ja go nawet nie lubię! I nie znam rodziny! Zdenerwowana założyłam słuchawki i włączyłam jakieś piosenki. Po 15 minutach byliśmy w domu. Wyszłam uśmiechnięta od ucha do ucha i chciałam zamykać drzwi od auta ale ujrzałam kogoś kogo bardzo nie chciałam...
- F-Frost... Co ty tu... Co ty tu robisz? - spytałam odsuwając się w stronę domu. 
Był ubrany w granatową bluzę i maił założony kaptur więc nie widziałam twarzy. Na ramieniu miał byle jak założony plecak. Obejrzał się dookoła i szepnął groźnie do mnie.
- Słuchaj no... Ja nie lubię ciebie, ty nie lubisz mnie... Jak ktoś się dowie, że do ciebie przychodzę na te cholerne korki to pierwszą osobą jaką uduszę będziesz ty! Więc morda w kubeł i idź! - warknął i ściągnął trochę kaptura i zauważyłam dziwnie czerwony ślad na jego policzku. Nieco się przestraszyłam ale nic nie powiedziałam. Nie chcę umierać przed własnym domem koło auta i jak widzi mnie cała rodzinka. Przełknęłam głośno ślinę i odwróciłam się w stronę zdziwionej rodzinki.
- Mamo, tato, Anka to jest Jack Frost i będzie do mnie przychodził by trochę się poduczyć matematyki.- oznajmiłam niepewnie i spojrzałam na Frost'a. 
- O. No cóż... Dzień dobry Jack! - uśmiechnęła się mama. - Wchodź do domu. Na pewno jesteś głodny albo dać ci coś do picia? - zaczęła swój słynny monolog "Mów czego chcesz albo masz w łeb". Tak moja mama jest super.
- Nie dzięki... Nie trzeba... - mruknął nie chętnie i porozglądał się po moim domu.
- No to chodź Jack... Matma czeka! - uśmiechnęłam się sztucznie na co Frost tylko prychnął i ruszy za mną do domu. Czułam się nie zręcznie w jego obecności, a ja mam mu pomagać nadrobić cały materiał, a jest koniec roku! No w sumie jest dopiero marzec ale... Weszłam do domu, ściągnęłam buty i poczekałam na Frosta, który porozglądał się nie chętnie i ściągnął buty, które rzucił byle jak obok moich ładnie ułożonych na dywaniku. Już mu chciałam coś powiedzieć ale się powstrzymałam i jak to przedtem powiedziałam: chcę jeszcze żyć! Ruszyłam schodami na górę, a potem do mojego pokoju. Nie będę wam go opisywać bo pokój jak pokój - łóżko, biurko, szafa i jakieś pierdółki. Weszłam do środka, odłożyłam plecak i poczekałam na Frost'a. Szedł wolno i niechętnie. Kiedy się zjawił zamknęłam drzwi i wskazałam na wolne krzesło obok mojego.
- Nie dyryguj mi Frozen! - warknął i usiadł na krześle. Ja westchnęłam cicho i usiadłam na swoim.
- To? Zaczynamy od pierwszego działu? - spytałam wyciągając książki. Frost tylko mruknął coś niezadowolony i też wyciągnął książki. - Może ściągniesz w końcu kaptur? Jesteś w pomieszczeniu (jak u mnie w domu... Wrrr... - dop. aut.). - zapytałam grzecznie uśmiechając się nie pewnie.
- Nie... - burknął niezadowolony i otworzył książkę. Zrobiłam to samo i zaczęłam mu tłumaczyć poszczególne działania, zadania albo definicje. Jack co dziwne zaczął co nie co łapać i mnie bardzo zdziwił bo raz uśmiechnął się do mnie. Ale nie tak chamsko tylko przyjaźnie aż się dziwnie poczułam. Tak przeleciały nam 2-3 godziny. Rozmawialiśmy już trochę mniej jak na przesłuchaniu tylko jak znajomi. Kiedy szliśmy w stronę drzwi ujrzałam Ankę jak patrzy się na mnie tym swoim uśmieszkiem. Posłałam jej groźne spojrzenie i ruszyłam za Frost'em. Ubrał się, otworzyłam mu drzwi i już chciał wyjść ale go powstrzymałam. Aż się sama zdziwiłam swoim czynem.
- Czekaj! - odwrócił się w moją stronę, a mi gula utknęła w gardle. - D-Dlaczego cały czas nosisz ten kaptur? - spytałam głupio na co Jack spojrzał na mnie groźnie. - Oczywiście nie musisz! Nie moja sprawa! - powiedziałam szybko na co Jack  zaśmiał się smutnie i ściągnął powoli kaptur. Ujrzałam tam wilki czerwony ślad jakby od dłoni i lekko rozciętą brew. Zakryłam dłońmi usta by nie krzyknąć. - Matko! Jack! Kto cię pobił?! - spytałam spanikowana i próbowałam dotknąć czerwonego miejsca ale Frost szybko mnie złapał za nadgarstek i zacisnął bardzo mocno.
- Zamknij się! Nikt mnie nie pobił! Widziałaś? To dobrze! - warknął i szybko wsunął kaptur. - Widzimy się jutro o tej samej porze. - puścił moją dłoń i poszedł w swoją drogę.
Złapałam się za nadgarstek i spojrzałam za oddalającą się sylwetką chłopaka. Znów nie umyślnie go zdenerwowałam... Jestem beznadziejna... Chwila! Ja przecież go nawet nie lubię! A może... Nie... Na pewno. Weszłam do środka i nawet nie mogłam wejść porządnie do środka bo najwredniejszy rudzielec stanął mi przed nosem. 
- Co się tak patrzysz? - spytałam zamykając drzwi i krzyżując ręce na piersi.
- Wiem dziwnie wygląda ten Jack ale ty... i on... - poruszyła znacząco brwiami, a mi zrobiło się słabo. - Elsa? Co ci? Bo nagle zbladłaś... - spytała przestraszona. Zamrugałam kilka razy i uśmiechnęłam się do niej wesoło.
- Nie, nic mi nie jest. Tylko my się za bardzo nie lubimy i... - zaczęłam się usprawiedliwiać ale Anka mi przerwała.
- To czemu raz słyszałam jak się śmiejecie? I czemu gdy to mówiłaś zarumieniłaś się? I czemu tak gwałtownie zareagowałaś gdy ściągnął kaptur? I co tam było? - pytała jak najęta, a ja się nieco zawstydziłam. Naprawdę się śmialiśmy? 
- Anka! Ja go nawet nie lubię! On mnie też! I idź nie wiem do taty, mamy, a mnie zostaw w spokoju! - rozkazałam i poszłam w stronę mojego pokoju. Gdy przeszłam przez próg dopiero się skapłam, że nie mam jeszcze zadania! Szybko podeszłam do biurka i otworzyłam pierwszą lepszą książkę i zaczęłam odrabiać i się uczyć. Po półtorej godzinie wszystko zrobiłam. Była 20... Wyszłam z pokoju i poszłam na kolację. Porozmawiałam z rodzinką, a Anka siedziała cicho i grzebała w płatkach. Po kolacji pomogłam mamie posprzątać i dalej już nic ciekawego nie robiłam... Tylko poszłam się umyć i spać.
Tak właśnie mijały kolejne dni, tygodnie, miesiące. Jack przychodził do mnie coraz bardziej już z samej przyjemności, a nie z przymusu. W szkole już przestawał mnie tak zaczepiać ale żeby nie było, że coś się dzieje popychał mnie albo naśmiewał się ze mnie ale już nie tak chamsko raz nawet ja się zaśmiałam z jednego przezwiska, Jack uśmiechnął się do mnie łobuziarsko i puścił oczko na co lekko się w tedy zarumieniłam, a klasa zareagowała nie małym zdziwieniem. Nawet raz się spotkaliśmy dla przyjemności. Dowiedziałam się, że ma młodszą siostrę Emmę i chodzi z Anną do klasy! Ale gdy przechodziłam w tematy ojca lub matki często zmieniał temat i stawał się smutniejszy raz nawet nie świadomie dotknął swojego policzka. Dalej już nie wnikałam ale wiedziałam, że w jego rodzinie dzieje się coś złego... Dziś właśnie mijały trzy miesiące od naszego pierwszego spotkania na korkach i Jack miał zdać pierwszy i drugi semestr (nie wiem jak to liczę O.o przedtem był marzec teraz czerwiec i pisze dwie poprawki czy coś... Chomik się zapracuje! Nie nadwyrężać go i nie pytać jakim cudem! xD - dop. aut.). Czekałam na Jack'a przed klasą matematyczną cała zdenerwowana. A co jak mu nie pójdzie? Źle mu to wytłumaczyłam? Z tego wszystkiego zaczęłam nerwowo chodzić pod drzwiami. Wmawiałam sobie, że będzie dobrze i zda ale możliwość, że mu nie pójdzie była większa... Po półtorej godzinie drzwi się w końcu otworzyły i stanął w nich smutny Jack zamknął za sobą, usiadł na ławce i ukrył twarz w dłoniach. A jednak moje przeczucia się ziściły... Nie zdał...
- Jack? - spytałam i usiadłam koło niego. - Nie zdałeś? - spytałam pełna obawy.
- Gorzej... - westchnął. - ZDAŁEM!!! - krzyknął i zerwał się na równe nogi. Ja za nim i pisnęłam pełna szczęścia i z tych emocji przytuliłam się do granatowej bluzy Jack'a. Była taka miał w dotyku... Jack nieco zdziwił się moim czynem ale odwzajemnił uścisk. - Dziękuję. Dziękuję za wszystko, Śnieżynko... - szepnął i wzmocnił uścisk. Po chwili odsunęliśmy się od siebie nieco zawstydzeni. - To? Chyba musimy jakoś to uczcić. - wyznał i nie czekając na moją odpowiedź pociągnął mnie za rękę w stronę drzwi. Zaśmiałam się cicho i przyśpieszyłam kroku by się z nim zrównać. Kiedy wyszliśmy ze szkoły Jack złapał mnie nie za nadgarstek ale wplótł swoje palce w moje ja wzmocniłam uścisk i zarumieniłam się mocno. Szliśmy nie w stronę centrum tylko w stronę jeziorka. Usiedliśmy przy nim na ławeczce i patrzyliśmy przed siebie pogrążając się w swoich myślach.
- Słuchaj Elsa... Bo ja... Chciałem cię przeprosić za moje zachowanie wobec ciebie... Przez tamtych kilka lat... Naprawdę jestem kretynem... - spojrzał na mnie ze skruchą, a mnie zrobiło się go żal. Pogłaskałam jego policzek na co się zarumienił ale objął moją dłoń i uśmiechnął się.
- Spokojnie... Już ci wybaczyłam... Trzeba przecież wybaczać nawet najgorsze... - powiedziałam spokojnie i uśmiechnęłam się do niego. - I nie jesteś kretynem... Jesteś po prostu zagubiony. A ja ci pomogę... - szepnęłam i Jack zrobił coś czego bardzo się nie spodziewałam. On mnie... pocałował... W pierwszej chwili nie wiedziałam co zrobić ale w końcu poddałam się jego miękkim i ciepłym ustom. Po chwili odkleiliśmy się od siebie i popatrzyliśmy sobie w oczy. Były takie piękne i błękitne jakby dwa czyste oceany, a w nich dopiero teraz zauważyłam mało widoczne białe płatki śniegu. Czy to naprawdę się nazywa miłość? Czuję miłe motylki w brzuchu, a moje serce bije piękną melodię romantyczną i bez Jack'a nie mogę normalnie żyć? Jak tak to się chyba zakochałam...
- Kocham cię... - szepnął mi do ucha Jack.
- Ja ciebie też... - szepnęłam i znów go pocałowałam. W tej chwili przed nami pokazał się księżyc. Był wielki i taki piękny... Ale Jack jeszcze bardziej nawet jeśli miał na sobie osiem kolczyków, tatuaże i czy palił i pił? Ja go kochałam, a prawdziwa miłość nie zważa na to i to się liczy... 
Bo nawet najgorsi mogą stać się najlepsi...


*********************
Siemaneczko Syrenki!
Mam nadzieję, że taka Pomidorowa wam smakowała ;) 
Była zrobiona specjalnie na takie spóźnione pójście do szkoły xd
No i żeby pokazać, że nawet najwięksi wrogowie mogą się w sobie zakochać nie zważając na charakter czy na swoje błędy. (Geez Ollka jaka ty się "Niańka dobra rada" stałaś xD)
Historia jest trochę smutna, trochę straszna, trochę zabawna (nie wiem xd) i romantyczka...
No właśnie "romantyczna" czy końcówka mi wyszła bo nie jestem dobra w romansach xd
Piszcie czy się podoba! 
I nie pytajcie czemu Jack ma tatuaże skoro chodzi do 3 gimnazjum xd I właśnie czy taki Jack wam się podoba? Taki trochę BAD BOY xD Ale spoko ;) A Elsa kujon i to MATEMATYCZNY! Ja nie wiem co ćpałam skoro tak napisałam ale spoko... Geez co ja mam z tym "spoko" xs Dziwna jestem...
To się powtórzę! Piszcie czy się podoba!
Trzymajcie się mokro i nie wyschnąć mi!
Pozdrawia Ollka!

wtorek, 1 września 2015

Szóste, Siódme i Ósme LA!

Siemaneczko Syrenki!
Jak sami widzicie czekają nas aż 3 LA! W ogóle takie BOOM! Aż trzy! xd Się powtarzam xd No nie ważne! Zacznijmy tak jak zawsze.

Dziękuję bardzo serdecznie:
1. Amelie White z bloga Roztopić serca
2. Puli z bloga Serce skute lodem
3. I Snow Moon z bloga Pamiętnik Jacka Frosta

Dziękuję wszystkim dziewczynom <3 I serdecznie zapraszam na ich blogi :***
Będę wgl pisać jak mnie dodały czyli tak jak u góry xd

Amelie White:
1.Masz laptopa czy stacjonarny?
Laptopa ;)

2. Masz zwierzaka?
Mam 1 psa i trzy koty + pięć co nie dawno się urodziły xd

3. Jeśli tak jak ma na imie i jakie ma śmieszne zachowania? Jeśli nie jakiego chciała byś mieć?
Pies Jacki i gdy chcę go wziąść na ręce to zawsze kładzie się na plecy. Koty to Maciek <3 Kajtek i Bunia, a tak to nie mają żadnego ciekawego zachowania... Tylko  jak są głodne to wtedy bardziej się tulą... Dziwne stworzenia... I takie małe info ode mnie ja wszystkie zwierzęta nazywam "Szczurami" nie wiem czemu xd Takie spaczenie xD

 4. Najodleglejsze pragnienie.
Nie wiem... Chyba żeby ludzie mnie znali jako ktoś ważny, a nie jako zwykła Ola... xd

5. Ulubiony pluszak z dzieciństwa?
Lewek <3 Taki pluszowy malutki lewek <3 Wiem mało oryginalna nazwa xd

6. Masz smaka na maka?
A mam ;)

7. Lubisz maliny?
Lubiem... Truskawki lepsze ;)

8. Jesteś z in vitro czy przeciw? XDXDXD
Mnie to tam wisi i powiewa xd

9. Ciepło czy zimno?
Zimno :3

10. Wolność?
Wolność.

11.Myślałaś kiedyś żeby uciec?
Tylko dal beki xd

No to tyle od Amelie :*

2. Puli :D

1. Jaką muzykę słuchasz? Masz jakąś ulubioną piosenkę?
Słucham wszystkiego co wpadnie mi w ucho xd Ale ostatnio polubiłam piosenkę Jelsa I Hate Your Boyfriend xd Ona jest Zajebista xd 
"I love everything about you girl don't you understand 
I love you from head to toe girl but I hate your boyfriend 
I love everything about you girl don't you understand 
I love you from head to toe girl but I hate your boyfriend"
Cały czas mi to leci w głowie xd

2. Skąd czerpiesz inspirację do swojego bloga?
Z obrazków, filmików, blogów i ze wszystkiego xd

3. Co lubisz robić w wolnym czasie?
Pisać albo rysować :)

4. Cieszysz się, że wracasz do szkoły?
Nie rozśmieszaj mnie... 

5. Mogłabyś opisać siebie w 2 zdaniach?
Chora na mózg - którego nie ma - osoba. Coś co umie - chyba - piasać. 
Są dwa? Są dwa. xD

 6. Jaka jest twoja ulubiona książka?
Zwiadowcy. Halt w niebezpieczeństwie. To co że Halt tam prawie umarł xd 

 7. Jaki masz kolor oczu?
Zielono-niebieskie. 

8. Kim byś chciała zostać w przyszłości?
Nie wiem... Chyba pisarką albo jak lepiej mi pójdzie to malarką xd

9. Wolisz spędzać czas ze znajomymi czy sama?
Sama ;) Tak Ollka odludkiem xD

10. Jesteś nocnym markiem czy rannym ptaszkiem? XD
Ani tym ani tym xD

11. Jakbyś mogła stać się jakimś zwierzęciem, to co to by było?
Nie wiem... Chyba wilkiem *.* <3 Kocham je!

12. Jaką postać ze swojego bloga lubisz najbardziej?
Oczywiście Jack Mróz <3 

Tyle od Puli :*

3. Witaj Snow Moon o co dzisiaj się zapytasz?

1. Jaka jest twoja najczęstsza fryzura?
Zwykły kucyk ;)

2. Ile blogów czytasz? O czym?
O Geez... Blogów czytam mnóstwo! Chyba z 50 jak nie więcej. A przeważnie czytam o Jelsie i o tym co mi się spodoba ;)

3. Jeździsz na jakimś motorze? 
Raz na jakiś czas ;)

4. Ile teraz jest u ciebie stopni? 
32! POMOCY!!!!

5. Jakie jest najczęstsze pytanie zadawane na LA?
Nwm... Chyba na temat piosenki albo imię czy coś nwm xd

6. Jaki jest twój ulubiony blog?
Nie mam takiego, wszystkie są zajebiste :*

7. Czytasz mojego bloga? 
Czytam. I kiedy dodasz nexta?! On jest OSOM!! <3

8.  Jaki napój pijesz najczęściej (np. woda, cola, sok jabłkowy itp.)
Woda niegazowana albo cola

9. Masz snapchata, instagrama, facebooka, aska itp.?
Mam fb, a na aska i instagrama nie wchodzę 

10. Ile miałaś dzisiaj wyświetleń na blogu?
81 <3 Kocham was :***

11. Cieszysz się, z tego, że zaczęłaś pisać bloga?
Tak i to bardzo. To jest jedna z moich najlepszych decyzji. <3

No to tyle z mojego zwierzania. Nie chce mi się nominować i wgl... ale wiem co zrobię ;) Będę gotować Pomidorową! Co wy na to? w sumie zaczęłam pisać 3, a Frosty stoi w miejscu...
No nie ważne!
Trzymajcie się mokro i nie wyschnąć mi tu!
Pozdrawia Ollka! :***


Rozdział 6. "To nie mogłem być ja! Ja jestem trytonem, a nie nim!"

Małe przypomnienie co działo się przedtem.
Jack spotyka Elsę, Punzi, Meridę, Flynn'a i Czkawkę. Potem gdy spotyka się z Elsą łapią go i zamykają w akwarium. Tak w wielkim skrócie ;)
A teraz zapraszam do czytania xd
***************************

Między czasie Jack zaczął się pomału budzić. Niepewnie otworzył oczy i spojrzał na ramię. Było całe jakby poparzone, a najbardziej w dwóch miejscach były jakby wypalone. Skrzywił się i zasyczał gdy zaczęły go szczypać. Szybko zrobił sobie zimny okład i zasyczał z bólu. Jeszcze nigdy w życiu nie przeżył tyle bólu co dziś? wczoraj? Nie wiedział ile spał, gdzie jest i co mu zrobią. Rozejrzał się dookoła i jego strach podskoczył. Był w takim samym akwarium jak w jego śnie. Serce podeszło mu do gardła i zaczął się rozglądać gorączkowo obawiając się szczypiec. Zajęczał żałośnie jak zwierzę w klatce i skulił się w sobie jeszcze bardziej. 
- Czemu... Nie chciałem by tak wyszło... Elsa... Dlaczego mnie zdradziłaś, okłamałaś... - wyszeptał łamiącym się głosem na wspomnienie błękitnookiej piękności.
W tedy koło drzwi zaczął się budzić blondyn. Jack gwałtownie podniósł głowę i zawarczał złowrogo. Blondyn ziewnął potężnie i spojrzał na trytona. Uśmiechnął się do niego przyjaźnie na co tryton zawarczał jeszcze raz budząc w sobie morderczą stronę. Kristoff nieco się przestraszył go więc nic nie robił. Mróz wyczuł od niego strach i nieco ucieszony powstrzymał się od swej morderczej strony. Spojrzał jeszcze raz na niego groźnie i odwrócił od niego wzrok.
- Słuchaj ja nie chcę ci nic zrobić. Z chęcią bym ci pomógł się stąd wydostać albo coś... Zaufaj mi. - usprawiedliwiał się Kristoff nieco do niego podchodząc.
"Zaufałem już komuś i co z tego mam?" - chciał mu powiedzieć ale się powstrzymał. Ale za to tylko warknął ostrzegawczo w jego stronę, a on sam spojrzał na niego jak na największego wroga. Kristoff nieco przybliżył się do akwarium zaciekawiony, a w tedy Jack zaatakował gwałtownie ale nie wyszło mu bo akwarium było z bardzo grubego szkła i zamiast skoczyć na blondyna walnął się z całej siły głową w szybę. Przerażony Krsitoff odskoczył od akwarium w wrzaskiem, a Jack z cichym krzykiem bólu odpłynął od szyby. Złapał się za bolące miejsce i zajęczał żałośnie. Blondyn stał chwilę w miejscu i chwycił się za serce. Po chwili się ogarnął i chciał coś powiedzieć ale drzwi otworzyły się, a do środka weszło trzech mężczyzn. Muskularny szatyn o turkusowych i tak bardzo znanych Jack'owi oczu - Pan Muller. Za nim wszedł rudowłosy Hans, a w drzwiach stanął siwobrody kapitan.
- To tu panowie więc jak czegoś potrzeba proszę podejść, a ty Kristoff podejdź proszę na pokład podobno Stefan (Wiaderko! Geez dlaczego Bunny_Kou mi się przypomniała O.o - dop. aut.) czegoś chce. - zwrócił się do blondyna.
Wezwany zasalutował i poszedł w stronę drzwi, a kapitan za nim. W środku zostali Muller, Hans i przestraszony Jack. Tryton szybko podpłynął pod najdalszy kąt i obserwował. Muller przeniósł sobie krzesło pod akwarium i usiadł na nim, Hans oparł się o ścianę obok drzwi. Szatyn przyjrzał się bliżej trytonowi, podniósł prawą dłoń i zaczął pukać w akwarium powoli. Jack przypatrywał mu się nie pewnie jego delikatne uszy podniosły się gwałtownie gdy doszedł do niego denerwujący odgłos pukania w szybę. Zaczął warczeć zdenerwowany i kręcić głową by pozbyć się nie chcianego głosu. Mężczyzna uśmiechnął się na to złośliwie i przestał. Chwilę siedzieli w ciszy aż w końcu Muller zaczął.
- Słuchaj. Chcemy pogadać. Więc jak będziesz grzeczny to nic ci nie będzie. - ostrzegł i przysunął się bliżej. Tryton warknął tylko w jego stronę i odwrócił wzrok. - Nie chcesz współpracować? No cóż ostrzegałem... Hans. - zwrócił się do rudej wiewiórki (Muahaha! - dop. aut.). On kiwnął głową i wyciągnął z kieszeni mały gwizdek. Jack zaciekawiony błyszczącym przedmiotem podniósł głowę lecz gdy Hans wsadził do go ust i zagwizdał cicho i przeciągle, a trytona przeszedł dziwny dreszcz i straszny ból głowy. Zaczął jęczeć i szamotać się w wodzie łapiąc się za głowę.
- Nie! Przestań! Przestań! - krzyczał błagając.
Muller zaśmiał się pogardliwie i kazał Hansowi przestać. Usiadł wygodniej i skrzyżował ręce na piersi.
- Na wszystkie to działa... a przynajmniej działało...- powiedział spokojnie obserwując reakcję trytona. On spojrzał na niego niezrozumiale. Jak to wszystkie? Jack po chwili zrozumiał co powiedział Muller.
- Potwór... - warknął z nienawiścią.
- I kto to mówi? Nie ja zatapiałem setki statków dla zabawy i zabijałem tysiące bezbronnych ludzi. I nie ja uwiodłem młodą dziewczynę, a potem próbowałem ją zabić! - prawie krzyknął. Jack już otwierał usta by coś powiedzieć ale Muller mu na to nie pozwolił. - No trudno zacznijmy od początku. Jak się nazywasz będzie nam łatwiej. - Tryton znów warknął w jego stronę, a Hans już wkładał gwizdek do ust.
- Jack! Jack Mróz! Błagam tylko nie gwiżdż! - krzyknął szybko zakrywając uszy.
- No dobrze Jack... Co zamierzałeś zrobić z moją córką? - spytał prosto z mostu.
- Nic... - burknął niezadowolony lecz gdy ujrzał, że rudzielec podnosi gwizdek szybko powiedział. - Po prostu się spotkaliśmy... Jesteśmy przyjaciółmi, a przy najmniej tak myślałem... - westchnął wspominając tamtą chwilę w której "dowiedział" się, że Elsa to wszystko uknuła choć oczywiście tak nie było ale Jack nadal nie wiedzieć czemu trzymał się tej opcji, że go wydała. Muller uśmiechnął się szatańsko na to i wstał nie spiesznie.
- No nic... Nie zamęczamy naszego gościa... na razie... - powiedział i udał się w stronę drzwi. - Do zobaczenia rybko... - uśmiechnął się jeszcze do niego sztucznie i wyszedł, a za nim Hans zostawiając trytona samego.
Jack pływał jeszcze trochę w akwarium aż w końcu się znudził i usiadł na dnie. Przybliżył "kolana" do siebie, objął je rękoma, a na nie położył czoło i zamknął oczy (eee... O.o tego zdania nie rozumiem nawet ja ale spoko xd - dop. aut.). Chciał się wyciszyć przed niewiadomym ale nie dane mu było. Przed sobą usłyszał jakby szelest. Uszy podniosły mu się szybo, a on sam gwałtownie podniósł głowę. Zobaczył dwa świecące się na złoto punkciki które przypominały oczy. Zamrugał zdziwiony jak i przerażony. Podpłynął niepewnie do nich i przytrzymał się dłońmi szyby by lepiej ujrzeć co one kryją. W tedy oczy poruszyły się, a z cienia wyszedł mężczyzna. Był wysoki, szczupły, miał szarą skórę, czarne stojące włosy, złote oczy i niepewny uśmiech (a taki istnieje? O.o - dop. aut.). Ubrany był w długą czarną szatę, czarne spodnie i czarne buty. Podszedł do przerażonego chłopaka.
- Jack? - spytał nie pewnie. Tryton poznawał skądś ten głos ale nie wiedział z kąt. - Jack? Czy to naprawdę ty? - dopytywał się nadal nieznajomy. Jack nadal nic nie mówił tylko oddalał się coraz bardziej. - Hej nie odchodź! Strażnicy trują mi cały czas żebym cię szukał! A kiedy cię znajduję ty odchodzisz i jesteś... rybą? - zapytał głupio, a w Jack'u coś pękło. Nikt nie ma prawa go tak nazywać! Zaczął warczeć i syczeć na nieznajomego, podpływając do niego powoli, a jego mroczna strona powoli zaczynała się ukazywać. - Ej Jack. Co ci? Uspokój się. Ja nie... AAA! - krzyknął przerażony i odskoczył od akwarium jak oparzony. Jack znów zrobił tą samą rzecz co zrobił Kristoff'owi. Ale tym razem uważał i zatrzymał się milimetry przed szkłem i warknął ukazując cały rząd ostrych jak brzytwa kłów.
- Odejdź! Nie znam cię... - warknął groźnie. Czarnowłosy spojrzał na niego zdziwiony, a potem zmartwiony.
- Jack. Przecież to ja! Czarny Pan! Mrok! Twój największy wróg i niegdyś Strażników! Musisz coś pamiętać! - podszedł do niego na co Jack znów zawarczał groźnie.
- Nie znam cię nie wiem kim są ci Strażnicy i jedyne co pamiętam to gdyby nie ta szyba już dawno był byś moją przekąską. - warknął i na dowód swych słów oblizał wargi (Geez jak to brzmi! xD - dop. aut.). Obejrzał go jeszcze raz i jego wzrok utkwił na jego jednej ręce którą trzymał za plecami. Coś za nią błysnęło, a Jack bardzo lubi świecące rzeczy. Jego krwiożercza natura znikła i zostawiła po sobie miłego i ciekawskiego trytona. Podpłynął do jednego kąta akwarium i próbował dostrzec co nieznajomy trzyma za plecami. Mrok uniósł jedną brew do góry nie wiedząc co Jack wyczynia ale potem w końcu sobie przypomniał. Szkatułka ze wspomnieniami!
- Chcesz? Tego? - zapytał rozbawiony tą sytuacją Mrok i wyciągnął zza pleców złotą podłużną szkatułkę. Jack uśmiechnął się szeroko i pokiwał szybko głową by jak najszybciej dostać przedmiot do rąk. Mrok niespiesznie podszedł do klapy, a tryton zaczynał być coraz bardziej zaciekawiony tym przedmiotem. W końcu Czarny Pan otworzył klapę i już chciał wrzucić szkatułkę do środka ale Jack szybko mu ją wyrwał i w wodzie zaczął ją oglądać ze wszystkich stron. Była długa, złota i pół okrągła. Po bokach miała namalowane jakieś dwie podobne twarze tylko, że jedna miała brązowe włosy i brązowe oczy, a druga białe włosy i niebieskie oczy (no wiecie jak ona wyglądała te rąby czy co to tam było więc nie będę się okaleczać xd - dop. aut.). Mrok oglądał Jacka nadal nie mogąc uwierzyć, że on stał się rybą. Przecież to jest Duch Zimy! A nie Ryba Zimy!
- Co to jest? – spytał w końcu zaintrygowany Jack oglądając szkatułkę ze wszystkich stron.
- Musisz tylko dotknąć tych rąbów, a potem sam się dowiesz. – powiedział opierając się o akwarium.
 Mróz spojrzał na niego podejrzliwie ale przejechał dłonią po rąbach, a w tedy przed jego oczami zaczęły migotać mnóstwo kolorowych rąbów. Lecz gdy przestały nie zobaczył Mroka tylko jakiegoś chłopca z brązowymi włosami i oczami koło niego stała jakaś młodsza dziewczynka też z brązowymi włosami i oczami, a za nimi stała jakaś kobieta w brązowych włosach. Podejrzewał, że to była rodzina – mama, siostra i brat. Potem zobaczył jak rodzeństwo było nad jeziorem. Dziewczynka stała w łyżwach na pękającym lodzie, a chłopak próbował ją uspokoić i by patrzyła na niego. Przez całe wspomnienie nie było nic słychać ale po gestach i ruchach ust można było wywnioskować że coś mówią. Gdy tak oglądał wspomnienie usłyszał w głowie jakieś słowa „Po prostu we mnie uwierz.” I „Jeszcze będziesz się z tego śmiać”. W tedy też uświadomił sobie że to był on tylko taki inny. On był trytonem, a tamten człowiekiem więc… Nie to nie był on. W tym czasie na jeziorze chłopak podszedł po dziwnie zakrzywioną laskę i jednym szybkim ruchem przeciągnął dziewczynkę na swoje miejsce, a on wpadł na miejsce dziewczynki. Oboje uśmiechnęli się do siebie szeroko i zaczęli się śmiać lecz gdy chłopak chciał zrobić krok w jej stronę lód pod nim pęknął. Ostatnie co obiło się o jego uszy to było słowo „Jack!”. Gdy ciało bezwładnie pływało w wodzie włosy zaczęły robić  się coraz jaśniejsze, a gdy były całe białe otworzył gwałtownie błękitne oczy.  Po tym zobaczył siebie samego tylko człowieka w granatowej bluzie, stał na liniach wysokiego napięcia i patrzył na nitki dobrych snów i był uśmiechnięty chodź samotny. Potem zobaczył siebie w jakimś pomieszczeniu z wielkim globusem, a naprzeciwko niego stali Święty Mikołaj, Zając Wielkanocny, Wróżka Zębowa i Piaskowy Ludek. Coś do niego mówili ale on nie chciał ich słuchać i jak chciał wyjść Mikołaj coś powiedział na co białowłosy błyskawicznie się odwrócił zaskoczony. Następne było gdy cała piątka była w Chinach i jak zbierała zęby, potem zobaczył siebie i jakiegoś chłopca, którzy cieszyli się z czegoś, a najbardziej białowłosy, który trzymał w ręku pluszowego zajączka. Potem zobaczył siebie, Strażników i jakieś dzieciaki wszyscy stali na zamarzniętym jeziorze białowłosy w tym czasie coś potwierdził, a wszyscy zaczęli się cieszyć i gratulować. A po tym zaczął już słyszeć. Zobaczył siebie jak leci w nocy nad oceanem było cicho i spokojnie zbyt spokojnie, a on niczego nie podejrzewał… Nagle usłyszał za sobą coś dziwnego. Stanął w powietrzu i zaczął się rozglądać lecz nic nie zobaczył. Wzruszył ramionami i poleciał dalej. Po kilku kilometrach znów usłyszał ten sam dziwny odgłos tylko że tym razem jakby pod sobą. Spojrzał w dół i zobaczył bulgoczącą wodę.
- Co to? – zapytał sam siebie zdziwiony. Przyjrzał się temu bliżej, a w tedy gigantyczne glony wystrzeliły z wody wprost na Jacka. – AAAA!!! – wrzasnął gdy poczuł, że niektóre z nich oplatają mu nogi i ręce, a reszta zaczęła robić wokół niego bańkę. Kiedy była cała weszła do wody i opadła na samo dno. Jack w środku cały czas się szamotał i próbował się uwolnić ale na marne. Po godzinie zaprzestał prób i wisiał na tych glonach coraz bardziej odczuwając drętwienie w nogach i rękach. Gdy tak wisiał glony w jednym miejscu zaczęły się otwierać ale woda nie wleciała, a do środka weszła syrena? Miała długie, proste brązowe włosy i brązowe oczy na głowie miała diadem z srebrnymi i różowymi kamykami. Ogon był różowy tak samo jak stanik.
Pjurfekt syrenka w moim wykonaniu xd
Zapomniałam jej dorobić biżuterii xd Taki wisiorek miała tylko jako gwizdek.
Białowłosy zamrugał kilkakrotnie nie dowierzając, a ona tylko przyjrzała się mu uważnie, pokiwała kilka razy głową i gwizdnęła chicho w małą rozgwiazdę na szyi. Kiedy przestała chwilę zaczekała, a w tedy do środka wpłynęło pasmo wody z małymi konikami morskimi. Glony złączyły nogi Jacka by nie było między nimi żadnej przerwy. Pasmo zaczęło oplatać najpierw nogi białowłosego schodząc coraz wyżej i jak zakryło już całe ciało koniki zaczęły pływać szybciej, a woda zaczęła błyszczeć. W pewnej chwili Jack poczuł dziwne mrowienie w nogach jakby mu się złączały i wydłużały. Po chwili nie czuł tego dziwnego uczucia, a pasmo zaczęło znów wpływać do oceanu. Jack wyglądał tak jak wygląda obecnie. Spojrzał raz na siebie, raz na syrenę i tak w kółko aż stanął na hipnotyzującym spojrzeniu kobiety (można ją tak nazwać? – dop. Aut.). W głowie zaczęły mu znikać wspomnienia z przeszłości, a pojawiać się nowe i takie które się nigdy nie zdarzyły. Kiedy skończyła Jack uśmiechnął się szatańsko pokazując rząd ostrych jak brzytwa kłów.
W tedy wspomnienia znikły. Spoglądał oszołomiony raz na szkatułkę, raz na Mroka i na siebie. Głowa zaczęła go boleć od tych informacji.
- To nie mogłem być ja! Ja jestem trytonem, a nie nim! – wykrzyknął wyrzucając szkatułkę przed siebie. – Ty kłamiesz! T-To nie mogłem być ja… nie ja… - szepnął i złapał się za głowę.
- Jack zrozum to było twoje poprzednie życie. Ktoś cię do tego zmusił wbrew twojej woli. Obiecałem Strażnikom, że jak tylko cię znajdę przyprowadzę do nich i znów będziemy wrogami tak jak dawniej… Ale jak widzę będę zmuszony ich tu wziąć… - westchnął rozbawiony jak i zawiedziony Czarny Pan. Jack spojrzał na niego choć rozumiał o kim mówi to nie chciał. Nie chciał tego ani niczego rozumieć!
- M-Mrok… Ile mnie nie było? – zapytał obawiając się odpowiedzi. Czarny Pan zaśmiał się smutno i powiedział.
- Całe 50 lat… Ech. Jeszcze nigdy nie wierzyłem, że będę musiał wam pomagać aż tyle… - westchnął i spojrzał na niego rozbawiony.
- Dlaczego mnie to spotyka. Najpierw Elsa teraz to! – zakrył dłońmi twarz i warknął żałośnie. – Wszystko psuję czego się tknę. Nawet teraz… Przestraszyłem jakiegoś faceta który mógł mi pomóc. Jestem beznadziejny.
- Ej wcale nie… Po prostu w tedy nie wiedziałeś kim naprawdę byłeś… Byłeś po prostu… - szukał odpowiedniego słowa.
- Bestią? – zapytał patrząc na niego.
- No nie bestią ale tym kim przez całe pół wieku się stawałeś no wiesz… Kurde za dużo przebywałem ze strażnikami i teraz staję się „Niańka dobra rada”. – burknął rozbawiony na co Jack też się zaśmiał.
- Z kim się zadajesz takim się stajesz… - sprostował Jack na co Mrok pokiwał głową z uśmiechem. – Jeszcze nigdy w życiu nie wierzyłem, że możesz stać się kimś dobrym. – westchnął i podpłynął do niego.
Mrok przypatrywał mu się i chciał już coś powiedzieć ale drzwi zaskrzypiały, a tryton spojrzał na nie z przerażeniem. Mrok szybko skrył się w cieniu choć wiedział, że nikt go nie zobaczy ale nie chciał by ktoś przez przypadek przez niego nie przeszedł. Jack patrzył na niego z przerażeniem.
- Jack zachowuj się tak jak przedtem. Nie bój się uwolnimy cię. – powiedział szybko i rozpłynął się w cieniu.
- Mrok! Nie! – krzyknął i bił pięściami o szkło, które pokryło się szronem. Obrócił się szybko gdy usłyszał jak ktoś wchodzi do pomieszczenia.
Wszedł Kristoff i kilku innych marynarzy blondyn uśmiechnął się do niego smutno.
- No dopłynęliśmy, czas na ciebie… - powiedział, a mężczyźni stojący za nim podeszli do akwarium odpięli pasy by akwarium się nie poruszało i przykryli je jakąś plandeką by tryton nic nie mógł widzieć.
- Nie… Proszę… - jęknął i poczuł jak zaczyna gdzieś jechać. – Pomocy…

***************************
Siemaneczko Syrenki!!!
Tak w końcu rozdział!! <3 
Miał być wcześniej ale internety mi zjadło xd I nie miałam xd
Ale teraz mam i macie rozdział <3 
I co wy na to Mrok jest naprawdę dobry czy udaje? ^^
Piszcie czy się podobało, a ja idę pisać LA xd
Trzymajcie się mokro!
Pozdrawia Ollka!!! <3