wtorek, 12 lipca 2016

Rozdział 11. "Jak to sanie ktoś ukradł?!!"

Serce waliło trytonowi jak oszalałe. Biel tego pomieszczenia raziła go w oczy, a bardzo jasne lampy w cele mu nie pomagały. Pokój był olbrzymi. Pod ścianami było mnóstwo stołów z komputerami, mikroskopami, probówkami i nie wiadomo czym jeszcze, ale najstraszniejsze było to, że w jednej komorze zobaczył coś co wyglądało jak pozaziemska forma życia, a w kolejnej… syrenę. Tak syrenę która wyglądała jak tysiąc nie szczęść – wychudzona, blada, jej (niegdyś) piękny, różowy, długi ogon wyglądał jakby był na słońcu przez dwa dni jak nie dłużej, a długie brązowe włosy były sklejone i brudne, a w jej ciało były powbijane różne rury które wprowadzały do jej organizmu składniki odżywcze i leki uspokajające. Tryton na jej widok przeraził się i zaczął pływać niespokojnie i jęczeć na co dostał mocny cios w szybę by się uspokoił i kolejne soczyste przekleństwo. Nie wiedział czemu ale kogoś mu przypominała ta syrena kogoś kogo widział, ale nie wiedział gdzie.
Jego rozmyślania przerwał skrzyp otwieranych drzwi, a potem wjechali do innego pomieszczenia z akwarium.
- Nie podoba mi się to – jęknął Mróz.
Mężczyźni podjechali do szkło, a potem otworzyli klapę z akwarium Jacka i dzięki siatce wyłowili go – i nie odbyło się bez szarpaniny, wściekłego syczenia i krwi – a potem zaciągnęli po schodach do akwarium i wrzucili.
Tryton zaczął się rozglądać po akwenie i podpłynął do szkła patrząc na mężczyzn gdy nagle do pokoju weszła kobieta w białym fartuchu. Porozglądała się chłodnym spojrzeniem po zebranych, ale kiedy spojrzała na trytona jej szare oczy zabłysły.
- Jaki piękny… - wyszeptała i podeszła do akwarium odpychając tego kto stanął jej na drodze.
Mróz przyglądał się kobiecie nieufnie, cicho warcząc gdy dotykała szyby. Nie podobała mu się ona.
- Rozumiesz co mówię? – zapytała kobieta na co tryton nic nie odpowiedział. – Nie jesteś wygadany co? Ale będziesz mówił, a nawet błagał.
Kobieta z chytrym uśmiechem poszła do drzwi i zniknęła za nimi, szepcząc coś do jakiegoś mężczyzny na co on z uśmiechem zareagował. Mróz obserwował ich cały czas i pływał niespokojnie i patrzył na niewielkie okienka pod sufitem z nikłą nadzieją, że ktoś go uratuje.
W tym samym czasie u Strażników i przyjaciół.

- Jak to sanie ktoś ukradł?!! 

**********
O bosze jak mnie już tu dawno nie było xd
Ale macie moje wypociny, które nikt i tak nie będzie czytać :c 
Trudno ja napisałam i postaram się wrócić na blogera xd
A teraz życzę miłych wakacji i trzymajcie się mokro!
Pozdrawia Ollka PL :*