piątek, 5 czerwca 2015

Rozdział 3. "To ty mnie nauczysz jeździć na desce, a ja Cię nauczę czytać. Co ty na to?"

Za to nasza piątka musiała iść na chwilę na swój kemping po swoje rzeczy których zapomnieli. Julian wziął swoją deskę do surfingu, (Jakby co to oni są nad oceanem i tam są niekiedy wysokie fale xd - dop. aut)
(To od Julka ;))

Roszpunka poszła po aparat i po okulary i żeby zrobić na złość Flynn'owi wzięła jego,

(Okulary Julka)
(I słodziutki różowiutki do obrzydzenia aparat Puni xd)

Merida też poszła po swoją deskę do surfingu,

(Deska Meridy)

a Elsa i Czkawka poszli po jakieś ciekawe książki, 

(Jako iż mam fazę na Zwiadowców to oby dwoje będą ją czytać xd Elsa czyta 1 część)

( A Czkawka czyta ostatnią część)

- Ej stary muszę Cię w końcu nauczyć jeździć na desce bo z książką żadnej dziewczyny nie wyrwiesz - wskazał na książkę z wyrzutem
-Dobra, to ty mnie nauczysz jeździć na desce, a ja Cię nauczę czytać. Co ty na to? - zapytał rozbawiony Czkawka
- Ha Ha Ha - zaśmiał się stucznie Flynn - Bardzo śmieszne wiesz. Ja umiem czytać.
- Taak! Tłumacz się tłumacz. I tak nie umiesz. - I w tym momencie Flynn uderzył w głowę Czkawki deską - Ałaa! Za co? - zapytał z wyrzutem
- Za jajco! Chodź bo dziewczyny nas już minęły!
I zaczęli biec przez leśne dróżki Czkawka miał się gorzej bo nie miał jednej nogi, a proteza wcale nie ułatwiała biegu. W końcu dotarli na plażę. Ten widok ich prze straszył wszystkie od nich rzeczy były porozrzucane we wszystkie strony, a co było jeszcze gorsze nie było tam Jack'a! Dziewczyny wołały chłopaka i szukały po całej plaży, Szczerbatek za to stał na skałach i obserwował ocean. Czkawka podszedł do psa i usiadł obok niego by razem czekać na powrót przyjaciela. Punka i Elsa próbowały ogarnąć trochę ten bałagan, a Merida i Julian poszli sprawdzić okolicę. 
W tym samy czasie Jack nadal niczego nie świadomy sprawdzał czy ogon jest już w dobrym stanie i się nie mylił ogon był tak jak trzeba mocny, zdrowy i piękny. Zaczął nim pomału poruszać, potem coraz szybciej i mocniej nie mógł wytrzymać z radości i zaczął pływać w kółko. Zatrzymał się i zaczął się kierować na powierzchnię gdy był milimetry nad taflą wody machnął jeszcze raz mocniej ogonem i wyskoczył z wody na kilka metrów i zawołał na całe gardło
- OTO JA!!! - i wskoczył spowrotem by popłynąć do zdezorientowanych towarzyszy - No co? - zapytał rozbawiony tryton
- Jack!! - zapiszczały dziewczyny i zaczęły biec w stronę nadal rozbawionego chłopaka - Gdzieś ty był?! - zapiszczała Punka i razem z Elsą i Meridą wskoczyły, dosłownie wskoczyły na Jack'a i wszyscy wpadli do wody tylko Flynn i Czkawka stali na brzegu, śmiali się z dziewczyn choć i tak zaraz też wylądowali w wodzie bo Szczerbatek stanął na dwóch tylnich łapach, a przednimi popchnął dwójkę do wody by potem sam zaraz wskoczyć i się razem z nimi bawić. Były dość wysokie fale więc ani Flynn ani Merida nie chcieli ich przegapić więc szybko wyszli z wody i pognali po deski. Jak już je mieli jeszcze szybciej zaczęli wbiegać do wody i się ścigać kto pierwszy dotrze na fale. Wszyscy patrzyli na dwójkę z rozbawieniem, w końcu gdy pojawiały się fale Mer i Julek zawsze rywalizowali ze sobą wiec było na co popatrzeć. 
- I co? Znowu chcesz przegrać?  - zapytał rozbawiony Julek - Wiesz możesz się jeszcze wycofać.
- Nie tym razem! Sporo ćwiczyłam po ostatniej przegranej. Jeszcze będziesz mi czyścić deskę! - zawołała i popłynęła w prost na tworzącą się falę, szatyn po sekundzie też zaczął płynąć. Jak byli metry od fali odwrócili się na deskach i zaczęli płynąć w przeciwną stronę gdy poczuli że fala zaczęła ich unosić stanęli na deskach i zaczęli robić najróżniejsze triki. Za to wszyscy już nie patrzyli na nich z rozbawieniem tylko z podziwem bo w końcu nikt z nich by takich sztuczek nie zrobił. 

(Takie sztuczki robili xd wiem dziwne ale jakoś tak mi się podoba)

Jack pod  nie uwagą Elsy zanurkował i podpłynął pod nią i szybko podniósł ją by dać ją sobie na plecy Elsa z niespodziewanego ruchu krzyknęła Jack tylko się zaśmiał i zaczął płynąć głębiej w ocean blondynka zaczęła się rozglądać niespokojnie ale gdy zobaczyła uśmiechniętego syrena uspokoiła się, przytuliła się do jego placów i zamknęła oczy. Jack nie rozumiejąc za bardzo co zrobiła blondi zarumienił się lekko bo to było nawet miłe... Zaczęli płynąć pośród fal, zanurzać się w odmętach wody i po prostu być ze sobą. W pewnym momencie Jack zatrzymał się, a Elsa wpatrywała się w jego błękitne tęczówki, pomału zaczęli przybliżać swoje twarze, stykali się nosami i zaraz mieli się pocałować gdy koło nich przejechała Merida i opryskała ich wodą. Rozzłoszczona Elsa pokryła się ogromnym rumieńcem, a Jack też się pokrył rumieńcem i postanowił że zabierze ją nad brzeg. 
Po 2 godzinach zabawy przyjaciele wyszli z wody roześmiani, a na deskach wygrała tym razem Merida!
- Ha! I co Szczerbiec tym razem to ja jestem górą! A nie ty! - krzyczała szczęśliwa ruda
- Dobra! Wiedzą już wszyscy! Nie bój się jeszcze to ja będę górą. - ostrzegł ją szatyn
Wszyscy wyszli na brzegu i rozmawiali jeszcze ze sobą na różne tematy, a Elsa cały czas spoglądała ukradkiem na trytona, a on gdy to widział uśmiechał się do  niej wesoło. Roszpunka za to robiła cały czas zdjęcie na pamiątkę, a Flynn nawet się nie skapnął że jego dziewczyna ma jego okulary. Po pół godzinie zaczęło się już ściemniać i wszyscy pomału zasypiali. 
- Wiecie co? chodźcie może na koce tam będzie nam wygodniej - polecił Czkawka. Wszyscy kiwnęli zgodnie głowami i chłopcy pomogli jaszcze Jack'owi by do nich dołączył.  Kiedy już wszyscy byli na kocach Punka zaczęła śpiewać pewną piosenkę do której potem zaczęli się dołączać Julian i Merida:

Miłość rośnie,
wokół nas!
W spokojną, jasną noc...
Nareszcie świat,
zaczyna w zgodzie żyć!
Magiczną czując moc...
Jak mam jej wyznać miłość?
Jak wytłumaczyć mam?
Kim jestem, co się stało?
Nie wiem.
Co robić nie wiem sam...
Jest tak zamknięty w sobie!
Lecz nie uwierzę, że...
Nie będzie królem,
skoro ma,
królewski ton i gest!
Miłość rośnie,
wokół nas!
W spokojną, jasną noc...
Nareszcie świat,
zaczyna w zgodzie żyć!
Magiczną czując moc...

(Tu wszyscy spojrzeli w stronę siedzących obok siebie Elsy i Jack'a którzy lekko się zarumienili)

Miłość rośnie,
wokół nas!
Jej zapach jest tuż, tuż!
Kochać to,
pokonać, troski swe!
Przetrwać pośród burz...

Po tej piosence zaśpiewali jeszcze jedną którą niedawno usłyszeli tym razem dołączył się Czkawka:

Poukładaj sobie plan,
zacznij robić to od poniedziałku.
Wszystko zrobisz sam,
tylko skąd ty weźmiesz chęci na to.
Szukasz ciągle nowych tras,
nie wyrabiasz się na czas.
Nie potrafisz nawet spojrzeć na mnie.
Otwórz lepiej się na świat,
posłuchaj jeden raz:
Zrób to póki mamy na to czas.

Poszukajmy razem szczęścia w nas,
intuicję przecież dobrą masz.
Znajdź swój skarb, do niego drogę znasz, 
nawet kiedy drogowskazów brak.

[Czkawka:]
Znowu utknąłem w drodze,
lecz ci to wynagrodzę,
swoimi ścieżkami chodzę,
co zrobię taki jestem, 
na życia prozę się nie godzę,
narkozę którą daje nam świat.
Żegnaj logiko, nie chcę być cicho,
nasz skarb, ja obiecuję ci to;
że znajdę go wreszcie, wezmę cię tam, 
tylko ty i ja, i nasz master plan.
Na pewno zawsze na drodze do szczęścia
Niech wokół nas kreci się cały wszechświat
Chodź my razem w blasku księżyca
Tylko ty jesteś mi potrzebna do życia
Masz coś czego nie da się opisać
Tajemnica, Mona Lisa
Nowy rozdział, od dzisiaj
Nowy skarb do odkrycia.

Poszukajmy razem szczęścia w nas,
intuicję przecież dobrą masz.
Znajdź swój skarb, do niego drogę znasz, 
nawet kiedy drogowskazów brak.

Poszukajmy razem szczęścia w nas,
intuicję przecież dobrą masz.
Znajdź swój skarb, do niego drogę znasz, 
nawet kiedy drogowskazów brak.

Po skończonych piosenkach wszyscy jeszcze coś zjedli i  porozmawiali jeszcze chwilę potem Roszpunka zasnęła Flynn'owi na ramieniu (miała głowę położoną na jego ramieniu żeby nie było xd - dop. aut.), a on ją przytulił jedną ręką, Szczerbatek zasnął z głową na nogach od Czkawki, a on sam położył głowę na ogonie Jack'a co trytonowi akurat się nie spodobało za to Merida i Elsa jeszcze żywo o czymś dyskutowały lecz po 10 minutach też zaczęły się męczyć i pomału zasypiały. Kiedy już wszyscy smacznie spali i mieli piękne sny Jack po raz pierwszy w życiu miał koszmar. 
Śniło mu się że był w jakimś niedużym szklanym pomieszczeniu pełnego wody wokół niego było ciemno ale było słychać czyjeś rozmowy. Nagle oślepiło go jakieś bardzo jasne światło gdy przyzwyczaił się do blasku zobaczył piątkę młodych osób, których znał aż za dobrze byli to Roszpunka, Merida, Flynn, Czkawka i Elsa... Wszyscy tam stali obok jakiś innych mężczyzn w białych kombinezonach którym nie było widać w ogóle twarzy. Jack przyglądał się przyjaciołom z nienawiścią i chęcią mordu. Jak oni tak mogli?! Zaufał im! A oni go wydali! Chciał do nich podpłynąć i wykrzyczeć im w twarz co o nich teraz sądzi ale nie mógł bo szyba była zbyt gruba przekonał się o ty więc zamiast rozbić szybę albo choć małe pęknięcie to walnął się tak mocno w głowę że go zamroczyło przed oczami i upadł na dno akwarium. Mężczyźni w kombinezonach zaczęli wokół niego chodzić, oglądać ze wszystkich stron i pukać w szybę co Jack'a bardzo denerwowało, więc pokazał swoją drugą morderczą stronę. Co ludzi jeszcze bardziej za interesowało niż odstraszyło. Nagle nie wiadomo skąd wyskoczyły metalowe szczypce, które chwyciły już zdezorientowaneg  trytona za ramiona, nadgarstki i koniec ogona. Już prze straszony zaczął się szarpać i wierzgać choć i tak to nie pomagało tylko pogorszyło bo kolejne szczypce chwyciły go za brzuch i uniemożliwiały jaki kol wiek ruch ale nadal próbował coś zrobić. Wycieńczony wyrywaniami i jakimi kol wiek próbami ucieczki poddał się i czekał co ma się zaraz stać. Patrzył na wszystkich z błaganiem w oczach by go wypuścili ale oni byli nie ugięci. Jeden z nich nacisnął jakiś guzik, a szczypce zaczęły podnosić Jack'a na powierzchnię. Kiedy Mróz był już parę centymetrów nad wodą szczypce gwałtownie ruszyły w stronę mężczyzn, a przy okazji w miejscach których się złączały lekko się otworzyły, natychmiast zamknęły, zaciskając i wyrywając boleśnie skórę z której zaczęły lecieć niewielkie stróżki krwi. Tryton tylko cicho jęknął i zacisnął mocno zęby by nie krzyknąć. Jeden z mężczyzn przyniósł na metalowym stole różne igły, strzykawki i wiele różnych kolorowych buteleczek. Znowu jeszcze inny podniósł pustą strzykawkę na nią nałożył igłę i wbił to do pojemniczka z niebieskim płynem gdy pociągnął za tłoczek płyn zaczął wypełniać strzykawkę. Jak Jack to zobaczył zaczął się wyrywać i szarpać, a rany zaczęły się jeszcze bardziej otwierać, szczypać i krwawić. Zacisnął mocno powieki by stłumić narastający ból. Mężczyzna który trzymał strzykawkę podszedł bliżej chłopaka, zaczął dotykać ogona by poszukać gdzie może być żyła, a Jack zaczął nim poruszać niespokojnie we wszystkie strony w miarę możliwości, już zły ciągłymi poruszaniami mężczyzna poprosił by inny przytrzymał ten ogon. Mężczyzna podszedł i nie silił się na bycie delikatnym, przytrzymał obiema rękami z całej siły duł ogona, Jack znów z niesamowitego bólu zaczął gwałtownie poruszać ogonem by tamten przestał ale gdy poczuł że jeszcze bardziej go ściska odpuścił i zatrzymywał w sobie kolejne krzyki. Mężczyzna z strzykawką na nowo zaczął dotykać ogona, jak znalazł wbił pomiędzy łuski igłę i zaczął wlewać w jego ciało płyn. Jack otworzył gwałtownie oczy gdy poczuł ciepło ale nie takie miłe ciepło tylko ciepło, które paliło i roztapiało boleśnie cały lód w jego ciele. Kiedy cały lód zniknął stało się coś czego nikt się nie spodziewał. Włosy zaczęły się robić coraz ciemniejsze aż stały się ciemno brązowe, oczy z błękitnego stały się brązowe, a cera zaczynała nabierać kolorów i ogon... Ogon tracił niebieską barwę i stawał się brązowo kremowy. Cała moc księżyca zniknęła z niego więc stał się na powrót Jack'iem Overlandem zwykłym niczym nie odznaczającym się trytonem. Spojrzał na siebie nie ze złością nie żałośnie tylko ze smutkiem i żalem. Znów inny chwycił pustą strzykawkę, igłę i włożył to do innego pojemniczka z wściekle czerwonym (oczojebnym xd - dop. aut.) płynem. Podszedł do Jack'a i wbił igłę w jakimś innym miejscu nie zważając czy trafi w żyłę, mięsień, kość czy narząd tylko po prostu wbił. Jack zacisnął jeszcze bardziej usta i wstrzymał w sobie szaleńczy krzyk bólu. Czuł jak kości zaczynają mu się rozdzielać, a potem rosnąć i wytwarzać nowe narządy, ogon zaczął pękać, a łuski i płetwy zaczęły albo odpadać zostawiając po sobie brzydkie krwawiące rany albo schnąć i zostawać na ciele choć takich było bardzo mało. Tryton cały czas miał oczy mocno zamknięte, dłonie praktycznie cały czas były zamknięte w pięści i dusił w sobie coraz więcej krzyków rozpaczy. Ta chwila trwała dla niego wieczność ale gdy było po wszystkim i nie czuł już tego okropnego bólu niepewnie otworzył oczy. Czuł takie dziwne mrowienie w ogonie gdy chciał nim ruszyć wystraszył się. On nie miał ogona! Tylko dwie ludzkie nogi!Poruszył palcami i nie wytrzymał. Zaczął krzyczeć i wrzeszczeć że co mu zrobili? Z oczu poleciała jedna, olbrzymia pełna bólu i tak długo wyczekiwana łza. I w tedy zaczął się budzić z dziwnym uciskiem na klatce piersiowej.

*********************************
Hejka syrenki!
Oto przed wami długo wyczekiwany rozdział!
Mam nadzieję że się podoba dałam już jako taką Jelsę... Takie początki xd 
Do zobaczenia w następnym rozdziale i...? Dobranoc xd
Never mind!
Trzymajcie się cieplutko zimno ;)
Pozdrawiam Olcia :***

P.S. Rozdział był by szybciej ale moje dwie kochane koleżanki nie dawały spokoju xd
2.P.S. Czy nie przesadziła z tym koszmarem? W sumie to miało być takie krwawe opko xd
3. P.S. Piosenki jakie użyłam to 1. Miłość rośnie wokół nas. 2. Sylwia Przybysz - Plan.

14 komentarzy:

  1. Zajefajny rozdział!
    Biedny Jack! Mam nadzieję, że ren koszmar się nie spełni!
    Tak! Czekam a więcej Jelsy!
    Next, Next, Next!

    OdpowiedzUsuń
  2. Początek opka wprowadził mnie w wakacyjny klimat. Ja chce na plaże!
    Jelsa słodka tak bardzo.
    Koszar super *uśmiech sadysty*
    Olcia polecam zakupić słownik...

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. A ty się do wszystkiego przyczepisz a ortografia to na kompie sprawdzałam no pokazywało błędy xd

      Usuń
    2. Widocznie źle pokazywało xd. I cóż poradzę, że mam zmysł bety. Dawaj rodziały do korekty to biadolenia Ewci nie będzie ;)

      Usuń
  3. Super rozdział, ale szkoda mi Jacka.

    OdpowiedzUsuń
  4. Dziękuję że się podoba :***
    Dzięki za 616 wyświetleń <3 Jesteście OSOM <3 Tak mój gut inglish is the best xd

    OdpowiedzUsuń
  5. Jak czytałam ten rozdział to myślałam, że zaraz serce mi z klatki piersiowej wyskoczy! Cudnie opisałaś emocje Jacka, mam nadzieję że nic mu się nie stanie. :P A jeżeli sen okaże się być proroczy?! Nawet nie chcę tego sobie wyobrażać, biedny Frost. Ostatnim zdaniem podsyciłaś moją ciekawość, co może oznaczać "dziwny ucisk na klatce piersiowej"? Wymyślam tysiące scenariuszy, aż mi głowa pęka.
    Biję brawa i ukłony za ten rozdział. Mistrzowski. :D czekam na nexta i życzę weny! ;*

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. No ja mam nadzieję że niektórych z was trochę zaciekawiłam tym ostatni zdaniem ;) Dzięki że się podoba :***

      Usuń
  6. Ała! To na prawdę musiało boleć

    OdpowiedzUsuń
  7. Ostatnie zdanie (zamyślona mina) mom dużo pomysłów! Rozdział genialny! Żeby tylko koszmar sie nie spełnił. To musiało boleć!

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. O widzę nową krew xd Cieszę się że się podoba ;)

      Usuń
  8. Przestałam czytać, jak zauważyłam książki Zwiadowców - kochana, wiesz co dobre <3 *w*
    Okey, idę dalej czytać xD

    OdpowiedzUsuń
  9. O matko! Normalnie rozdział grozy!
    Niezła jesteś w nich. Dostałam dreszczy.
    Zamrażam!

    OdpowiedzUsuń