Słońce już zaczynało się wschodzić i oznajmiać ludziom, że nadchodzi kolejny dzień. Jack otworzył leniwie oczy i chciał się poruszyć ale coś uniemożliwiało jego ruchy i naciskało na klatkę piersiową. Pierwsze co zobaczył to przytuloną Elsę do jego torsu. Na początku się prze straszył, ale potem się uśmiechnął i objął jedną ręką drzemiącą dziewczynę i znów ułożył się do snu. Po następnych kilku godzinach wszyscy zaczęli się pomału budzić. Pierwsza wstała Roszpunka, która gdy tylko zobaczyła przytulonych do siebie śnieżną parkę szybko obudziła Flynn'a, który niechętnie otworzył oczy ale gdy też zobaczył Jack'a i Elsę szybko z Punką obudzili Czkawkę i Meridę. Jak Merida to zobaczyła chwyciła szybko Punki i zrobiła dwa zdjęcia, a złotowłosa odczekała chwilę i zaczęła delikatnie budzić Elsę ale ta zamiast się obudzić mruknęła coś pod nosem i jeszcze bardziej przytuliła się do torsu trytona. Wszyscy cicho się zaśmiali i Julian wpadł na genialny plan. Wziął kapelusz Roszpunki - oczywiście nie odbyło się bez protestów zielonookiej - podszedł do wody zanurzył kapelusz w którym od razu było pełno wody, szybko wyciągnął i podszedł z nim nad głowy przyjaciół i wylał z szatańskim uśmieszkiem. Obydwoje otworzyli gwałtownie oczy, przez chwilę nie wiedzieli co się dzieje ale, gdy ich spojrzenia się spotkały krzyknęli i odsunęli się od siebie jak oparzeni robiąc się lekko różowi na bladych twarzach.
- Przepraszam... - mruknęła pod nosem Elsa. - I ty! - wskazała z wyrzutem na szczerzącego się Julka oddającego rozzłoszczonej Roszpunce mokry kapelusz - Jak śmiałeś?! Jesteś mądry?! Przez ciebie jestem mokra! - krzyczała podchodząc do nadal szczerzącego się szatyna. - Co się tak szczerzysz?!
W tedy Flynn wyciągnął aparat i pokazał jej siebie jak przytulała Jack'a gdy śpi. Mina Elsy była taka jakby zobaczyła ducha, a po tym zalała się jeszcze większym rumieńcem ale teraz ze złości. Westchnęła cicho próbując się uspokoić i odwróciła się tworząc w ręce śnieżynkę, kiedy kula była już gotowa szybko się odwróciła i rzuciła nią w twarz zaskoczonego Flynn'a. Szatyn zachwiał się i upadł na piasek ścierając z twarzy śnieg. Wszyscy zaczęli się śmiać, a Jack patrzył na to ze zdziwieniem. "Jak ona to zrobiła? Czy ona umie to samo co ja?" - zapytał sam siebie i uśmiechnął się ma myśl o tym.
- Ha Ha Ha! - zaśmiał się sztucznie - Bardzo śmieszne wiesz! W zimę używaj mocy, a nie w lato! - krzyknął wstając z piasku - To co zbieramy się i idziemy coś zjeść? - zapytał patrząc na poranne pobojowisko. - Nie bójcie się wrócimy do Jack'a. - zapewnił - Chyba że idziesz z nami.
- Nie no spoko możecie iść ale na pewno się jeszcze spotkamy. A i czy mogę w końcu laskę? - zapytał patrząc wyczekująco na przyjaciół. Merida poszła, przyniosła mu laskę i podała mu ją niechętnie. - Dziękuję. To ja już wam nie przeszkadzam i... cześć?...
Już chciał wrócić do wody ale Elsa go zatrzymała.
- Jack zaczekaj! Przyjdź dzisiaj wieczorem nad to molo. - wyszeptała wskazując ma nie dalekie małe molo.
Jack pokiwała głową, że się zgadza i pożegnał się ze wszystkimi mocnymi uściskami i przybijaniem piątki. Po pożegnaniach pomachał im jeszcze i wszedł do wody by po chwili odpłynąć w odmęty oceanu. Przyjaciele jeszcze chwilę patrzyli za znikającą sylwetką trytona, a potem zaczęli się zbierać by powrócić na swój kemping. Kiedy już byli w drodze Elsa cały czas rozmyślała w co może się ubrać na potajemne spotkanie z Jack'iem i co zrobić żeby przypadkiem nikt jej nie zobaczył, a zwłaszcza Merida bo jak ona się dowie to nie da jej żyć. Między czasie paczka wesoło rozmawiała i wygłupiała się. Punka oglądała jeszcze jakie zdjęcia zrobiła i pokazywała te które najbardziej jej się podobały, a zwłaszcza jedno. Wszyscy byli na tle zachodzącego słońca Flynn przytulał Punkę, która trzymała aparat, koło nich stał Czkawka ze Szczerbatkiem, Merida pokazywała język i zrobiła zająca Jack'owi. Jack leżał na ziemi z uniesionym ogonem i uśmechał się wesoło nie wiedząc, że Merida za nim stoi, a Elsa też położyła się na ziemi i położyła dyskretnie swoją dłoń na dłoni Jack'a i też się uśmiechała. Punka cicho się zaśmiała gdy zobaczyła kolejne na którym była Elsa i Jack, którzy spali przytuleni do siebie.
- Nawet nie wiecie jak mnie ciągnie by dodać to zdjęcie na fb. - powiedziała rozbawiona Puncia pokazując to zdjęcie - Co ty na to El?
- Spróbujesz... A w sumie to nawet nie możesz. Obiecałaś. - zarzuciła jej argument nie do zaprzeczenia
- Dobra... - westchnęła - Ale i tak nie usunę! - wyszczerzyła zęby, podbiegła do chłopców, którzy szli z przodu i wtuliła się do Flynn'a pokazując im zdjęcie.
Potem już tylko rozmawiali i robili swoje rzeczy.
Między czasie gdy Jack dopływał do swojej groty zobaczył spadającą z góry małą porcelanową pozytywkę. Podpłynął do niej zainteresowany, wziął ją do ręki i po przyglądał jej się dokładnie z każdej strony. Była biało-niebieska mała i bardzo starannie wykonana. Za fascynowany nowym znaleziskiem popłynął do swojej groty. Wynurzył się tylko do połowy pozytywkę dał na przed i zaciekawiony otworzył pudełko. W środku było małe i porcelanowa baletnica z złotym koczkiem, białą jak mleko cerą i błękitną sukienką. Koło niej leżał mały złoty kluczyk, który pasował do miejsca na boku pudełka. Ostrożnie włożył kluczyk i pokręcił nim w prawo nic się nie stało więc jeszcze trochę pokręcił, gdy puścił baletnica zaczęła krążyć wokół własnej osi, a dla niej pogrywała cicha melodyjka. W pierwszej chwili się wystraszył ale potem ułożył wygodnie głowę na skrzyżowanych rękach i przyglądał się baletnicy.
- Piękna jak Elsa... - westchnął rozmarzony - Właśnie Elsa! Może jej coś dam? - pomyślał na głos białowłosy - Kurde ostatni raz byłem na takim spotkaniu jakieś 250 lat temu. Może coś się zmieniło od tamtych czasów? Nie chyba nie... - wypłynął z groty i zaczął przeszukiwać dno. Niestety nic nie znalazł takiego co mogło by się spodobać Elsie bo albo były całe w koralowcach albo zniszczone, a to miało być coś wspaniałego! Spojrzał zrezygnowany w stronę wodnych roślin i go olśniło. Dziewczyny lubią kwiatki! Szybko popłynął w tamtą stronę i zaczął przeszukiwać różne koralowce i wodne kwiaty.
- W takim tępię to ja nic nie znajdę! - rozpaczał nad sobą tryton - A może?... - chwycił jakiegoś najładniejszego kwiatka jakiego widział w dłoni wyczarował nie dużą kulę lodową pustą w środku z małym otworem na górze do niego wsypał garść piasku, kilka małych kamyczków i włożył delikatnie do środka kwiatek na końcu zamroził mały otwór i tak oto powstało prezent z dna morskiego ale dziewczyny z powierzchni, żeby zrobić jeszcze ładniejszy prezent dwoma dotknięciami laski o lód rozprzestrzenił się na górze i na dole piękne szronowe wzory. Zadowolony ze swojego dzieła Jack zaczął kierować się w stronę powierzchni. Uśmiechnięty od ucha do ucha nie zwrócił nawet uwagi, że za nim płynie pewna mała łódź podwodna z pewnym rudowłosym mężczyzną.
- Hans, jesteś tam? Widzisz go? - dopytywał się głos w słuchawce
- Tak, nie dość że rybka połknęła haczyk to nawet się skapnął, że ja za nim płynę. Ha Ha! To będzie najlepszy połów w moim życiu.
- Dobra, dobra... Płyń cały czas za nim w pewnej odległości, a gdy gdzieś się zatrzyma powiedz nam, a my tam zaraz będziemy. Zrozumiano? - zapytał głos
- Artur, spokojna twoja rozczochrana. - zapewniał go Hans - O! Rybka wypłynęła. Rozłączam się. - i wyłączył się ze kolegą - Może dzięki tobie, w końcu kimś będę. No dalej rybko płyń sobie, płyń puki możesz... - zaśmiał się złowieszczo i podpłynął minimalnie bliżej płynącego już po powierzchni trytona.
Jack płynął bardzo szybko bo od jego kryjówki do plaży było dość daleko, a czasu było coraz mniej. W jednej ręce trzymał kulę, a w drugiej laskę. Gdy był już zaledwie dziesięć metrów od umówionego miejsca zauważył zbliżającą się Elsę, która cały czas oglądała się nerwowo za siebie lecz gdy zauważyła Jack'a uśmiechnęła się i podeszła już pewniej. Tryton zgrabnie wskoczył i usiadł na deski od molo, a Elsa po chwili też do niego dołączyła.
- Witaj. - przywitała się kulturalnie blondynka
- Przepraszam... - mruknęła pod nosem Elsa. - I ty! - wskazała z wyrzutem na szczerzącego się Julka oddającego rozzłoszczonej Roszpunce mokry kapelusz - Jak śmiałeś?! Jesteś mądry?! Przez ciebie jestem mokra! - krzyczała podchodząc do nadal szczerzącego się szatyna. - Co się tak szczerzysz?!
W tedy Flynn wyciągnął aparat i pokazał jej siebie jak przytulała Jack'a gdy śpi. Mina Elsy była taka jakby zobaczyła ducha, a po tym zalała się jeszcze większym rumieńcem ale teraz ze złości. Westchnęła cicho próbując się uspokoić i odwróciła się tworząc w ręce śnieżynkę, kiedy kula była już gotowa szybko się odwróciła i rzuciła nią w twarz zaskoczonego Flynn'a. Szatyn zachwiał się i upadł na piasek ścierając z twarzy śnieg. Wszyscy zaczęli się śmiać, a Jack patrzył na to ze zdziwieniem. "Jak ona to zrobiła? Czy ona umie to samo co ja?" - zapytał sam siebie i uśmiechnął się ma myśl o tym.
- Ha Ha Ha! - zaśmiał się sztucznie - Bardzo śmieszne wiesz! W zimę używaj mocy, a nie w lato! - krzyknął wstając z piasku - To co zbieramy się i idziemy coś zjeść? - zapytał patrząc na poranne pobojowisko. - Nie bójcie się wrócimy do Jack'a. - zapewnił - Chyba że idziesz z nami.
- Nie no spoko możecie iść ale na pewno się jeszcze spotkamy. A i czy mogę w końcu laskę? - zapytał patrząc wyczekująco na przyjaciół. Merida poszła, przyniosła mu laskę i podała mu ją niechętnie. - Dziękuję. To ja już wam nie przeszkadzam i... cześć?...
Już chciał wrócić do wody ale Elsa go zatrzymała.
- Jack zaczekaj! Przyjdź dzisiaj wieczorem nad to molo. - wyszeptała wskazując ma nie dalekie małe molo.
Coś takiego... |
- Nawet nie wiecie jak mnie ciągnie by dodać to zdjęcie na fb. - powiedziała rozbawiona Puncia pokazując to zdjęcie - Co ty na to El?
- Spróbujesz... A w sumie to nawet nie możesz. Obiecałaś. - zarzuciła jej argument nie do zaprzeczenia
- Dobra... - westchnęła - Ale i tak nie usunę! - wyszczerzyła zęby, podbiegła do chłopców, którzy szli z przodu i wtuliła się do Flynn'a pokazując im zdjęcie.
Potem już tylko rozmawiali i robili swoje rzeczy.
Między czasie gdy Jack dopływał do swojej groty zobaczył spadającą z góry małą porcelanową pozytywkę. Podpłynął do niej zainteresowany, wziął ją do ręki i po przyglądał jej się dokładnie z każdej strony. Była biało-niebieska mała i bardzo starannie wykonana. Za fascynowany nowym znaleziskiem popłynął do swojej groty. Wynurzył się tylko do połowy pozytywkę dał na przed i zaciekawiony otworzył pudełko. W środku było małe i porcelanowa baletnica z złotym koczkiem, białą jak mleko cerą i błękitną sukienką. Koło niej leżał mały złoty kluczyk, który pasował do miejsca na boku pudełka. Ostrożnie włożył kluczyk i pokręcił nim w prawo nic się nie stało więc jeszcze trochę pokręcił, gdy puścił baletnica zaczęła krążyć wokół własnej osi, a dla niej pogrywała cicha melodyjka. W pierwszej chwili się wystraszył ale potem ułożył wygodnie głowę na skrzyżowanych rękach i przyglądał się baletnicy.
- Piękna jak Elsa... - westchnął rozmarzony - Właśnie Elsa! Może jej coś dam? - pomyślał na głos białowłosy - Kurde ostatni raz byłem na takim spotkaniu jakieś 250 lat temu. Może coś się zmieniło od tamtych czasów? Nie chyba nie... - wypłynął z groty i zaczął przeszukiwać dno. Niestety nic nie znalazł takiego co mogło by się spodobać Elsie bo albo były całe w koralowcach albo zniszczone, a to miało być coś wspaniałego! Spojrzał zrezygnowany w stronę wodnych roślin i go olśniło. Dziewczyny lubią kwiatki! Szybko popłynął w tamtą stronę i zaczął przeszukiwać różne koralowce i wodne kwiaty.
- W takim tępię to ja nic nie znajdę! - rozpaczał nad sobą tryton - A może?... - chwycił jakiegoś najładniejszego kwiatka jakiego widział w dłoni wyczarował nie dużą kulę lodową pustą w środku z małym otworem na górze do niego wsypał garść piasku, kilka małych kamyczków i włożył delikatnie do środka kwiatek na końcu zamroził mały otwór i tak oto powstało prezent z dna morskiego ale dziewczyny z powierzchni, żeby zrobić jeszcze ładniejszy prezent dwoma dotknięciami laski o lód rozprzestrzenił się na górze i na dole piękne szronowe wzory. Zadowolony ze swojego dzieła Jack zaczął kierować się w stronę powierzchni. Uśmiechnięty od ucha do ucha nie zwrócił nawet uwagi, że za nim płynie pewna mała łódź podwodna z pewnym rudowłosym mężczyzną.
- Hans, jesteś tam? Widzisz go? - dopytywał się głos w słuchawce
- Tak, nie dość że rybka połknęła haczyk to nawet się skapnął, że ja za nim płynę. Ha Ha! To będzie najlepszy połów w moim życiu.
- Dobra, dobra... Płyń cały czas za nim w pewnej odległości, a gdy gdzieś się zatrzyma powiedz nam, a my tam zaraz będziemy. Zrozumiano? - zapytał głos
- Artur, spokojna twoja rozczochrana. - zapewniał go Hans - O! Rybka wypłynęła. Rozłączam się. - i wyłączył się ze kolegą - Może dzięki tobie, w końcu kimś będę. No dalej rybko płyń sobie, płyń puki możesz... - zaśmiał się złowieszczo i podpłynął minimalnie bliżej płynącego już po powierzchni trytona.
Jack płynął bardzo szybko bo od jego kryjówki do plaży było dość daleko, a czasu było coraz mniej. W jednej ręce trzymał kulę, a w drugiej laskę. Gdy był już zaledwie dziesięć metrów od umówionego miejsca zauważył zbliżającą się Elsę, która cały czas oglądała się nerwowo za siebie lecz gdy zauważyła Jack'a uśmiechnęła się i podeszła już pewniej. Tryton zgrabnie wskoczył i usiadł na deski od molo, a Elsa po chwili też do niego dołączyła.
Tak była ubrana ;) |
- Cześć... - mruknął nieśmiało - Pięknie wyglądasz.
- Dziękuję. Specjalnie na tą okazję. - odparła rumieniąc się lekko.
- A i w ogóle to mam dla Ciebie prezent. Chyba daje się jeszcze prezenty co nie? - zapytał niepewnie i podał jej kulę w której od ruchy kwiatek pomału się ruszył - Może ci się spodoba.
Elsa tylko wyciągnęła ręce, wzięła i patrzyła z nie dowierzaniem na prezent.
- Jack... Tak daję się jeszcze ale nie musiałeś... On jest przecudny. Dziękuję... Ale ja nic dla ciebie nie mam. - plątała się w słowach i użalała się nad sobą.
Jack tylko machnął lekceważąco ręką. Potem zaczęli rozmawiać, śmiać się, wygłupiać i oglądać zachód słońca. Ale gdzieś w oddali niedaleko mola w krzakach siedzieli ukryci przyjaciele czyli Merida, Roszpunka, Flynn i Czkawka.
- Zasłaniasz! - syknęła Merida w stronę Julka
- Zamknij się! Po co wzięłaś ten łuk? Będziesz do nich strzelać?- od syknął Flynn
- A po co ci ta patelnia? Co będziesz robić jajecznicę? - zapytała ironicznie ruda
- Uspokójcie się! Bo zaraz nas zobaczą! - warknął do nich Czkawka i grożąc tarczą
- Zamknijcie się wreszcie! Coś zaczyna się dziać! - zapiszczała entuzjastycznie lecz po cichu Punka
W tym samym momencie Elsa niepewnie zaczęła się przybliżać do Jack'a, a chłopak chyba wiedział co blondynka ma na myśli i też się trochę przybliżył podniósł prawą rękę by objąć policzek Elsy i znów dzieliły ich milimetry od złożenia pocałunku ale nagle silne ramiona błyskawicznie podniosły i odsunęły zdezorientowaną Elsę, a dwie grube liny zarzucono na wystraszonego trytona. Dwaj tędzy mężczyźni stojący na molo trzymający liny zacisnęli je tak mocno, że białowłosy ledwo mógł oddychać. Elsa wyrywała się, szarpała, krzyczała, a nawet próbowała użyć mocy ale była tak przerażona, że w ogóle nie umiała się skupić. Jack też się wyrywał z całych sił, warczał, syczał, a nawet próbował wejść do wody lecz mężczyźni jeszcze mocniej szarpnęli za liny i Jack aż cicho krzyknął bo liny zaczęły mu się wbijać boleśnie w skórę. Chwilę potem inni którzy przyjechali na skuterach wodnych rzucili w stronę trytona dwie cienkie ale mocne linki. Jeden z nich zarzucił mu go na szuję, a drugi na ogon. Już doszczętnie przerażony tryton wierzgał, szarpał się coraz bardziej lecz przez sznurek na szyi zaczął się dusić, a przez liny nie mógł robić zbyt gwałtownych ruchów. Nagle zdało się słyszeć głośny gwizd statku, warkot motorówek, świst skuterów wodnych i szum helikoptera. Jack szybko wykorzystał sytuację w której dwaj mężczyźni zapatrzeni byli w nadciągających pomocników lekko poluzowali liny, Jack wyciągnął prawą rękę z uścisku i odciął liny jednym szybkim ruchem pazurów, które zaczęły rosnąć. Jeszcze dwoma ruchami odciął linki, które trzymały go za szyję i ogon. Chwycił liny, które trzymali zaskoczeni dwaj mężczyźni i podciągnął z całej siły do siebie. Zdezorientowani faceci podbiegli ze sznurami do syrena, który jednym szybkim ruchem ogona podciął im nogi i uderzyli z całej siły na deski, jednego z nich wrzucił do wody, a drugiego zaatakował rzucając się na niego. Zaczął go drapać, gryźć i podduszać, a gdy chciał przebić się pazurami przez ciało i zakończyć żywot nieszczęśnika poczuł jak jakaś wielka, mokra łapa chwyta go za szyję, podnosi i rzuca z całej siły jak szmacianą lalką na drugi koniec mola. Jack bezwładnie opadł na deski i potoczył się jeszcze kawałek leżąc na brzuchu i stękając z bólu.
- Jack! - krzyknęła przerażona Elsa - Zostawcie go! - wydzierała się na całe gardło
- Zamknij się dziewczyno! Chłopaki ruchy zaraz się ocknie! - krzyknął przyciskając mocniej blondynkę.
Innym towarzyszom nie trzeba było tego dwa razy powtarzać. Przypłynęli bliżej mola i od razu wskoczyli w stronę nadal leżącego Jack'a. Jeden z nich przygwoździł mu głowę do ziemi i trzymał nie siłując się na delikatność, drugi też przygniótł jego ramiona, a inni obwiązali mu całe dłonie, nadgarstki i aż do ramion. Jeszcze inni przytrzymali mu ogon by już w ogóle nie mógł się ruszać. Spojrzał ukradkiem na Elsę cały czas się wyrywała, a z oczu nieustannie leciały łzy. Kiedy ich spojrzenia się spotkały Elsa w oczach Jack'a widziała tylko istne przerażenie.
- I co rybko?! Myślałeś że wymkniesz się nam tak łatwo?! - wykrzyknął nagle Hans stojący na jednej z motorówek, Elsa tylko spojrzała w tamtą stronę i obejrzała go dokładnie.
- Hans? - mruknęła do siebie - Hans! Ty wredna ruda małpo! Odwal się, w końcu! - wykrzyknęła wściekła blondynka
- O! Elsa! A co ty tu robisz? Myślałem że będziesz z tą bandą idiotów! - zawołał sarkastycznie
- Kogo nazywasz idiotą? Idioto?! - wywrzeszczała wściekła Merida naciągając cięciwę ze strzałą celując na prost w stronę Hansa. Naglę za jej plecami wyszedł Flynn z patelnią w ręku, Roszpunka z rozpuszczonymi włosami i przygotowanymi do bicia, Czkawka z metalową tarczą własnej roboty i Szczerbatek gotowy do ataku.
- I co? Wy myślicie, że zdołacie pokonać tylu ludzi by uwolnić ta rybę? - wskazał na Jack'a, który ruszył się niespokojnie od nazwania go rybą
- CO TY SIĘ WYRABIA! - wrzasnął niski męski głos na, który wszyscy drgnęli - Mieliście złapać tylko trytona i odpłynąć! - nagle koło Hansa pojawił się wysoki, dobrze zbudowany kasztanowo włosy mężczyzna
- Panie Mullerze (wiem źle napisałam... - dop. aut.)!zasalutował rudowłosy - Właśnie...
Nie dokończył bo Muller uciszył go gestem dłoni.
- Elsa? - zapytał zaskoczony
- Tata? - zapytała również zaskoczona jak i przerażona.
****************************
Siemka syrenki!
Wiem nie było długo rozdziału ale chyba się nie gniewacie?
Chyba nie... Never mind!
I co może być trochę romantyczny, pełen napięcia i coś jeszcze? Nwm...
E tam bez względnego gadania piszcie czy wam się podoba ;)
Trzymajcie się mokro :)
Pozdrawia Olcia :***
Podoba się i to bardzo! Rozdział świetny! No ładnie... Ojciec Elsy chce uwięzić chłopaka, w którym jest zakochana (no, może narazie to zauroczenie). Pisz szybko next'a i nie trzymaj w napięciu... A moment do zakończenia rozdziału znalazłaś idealny.
OdpowiedzUsuńWENY! ♥
Super rozdział! Czekam na next'a!
OdpowiedzUsuńWeny♥♥
Boże! Wypuście Jacka! Teraz! Już! Hans! Ja cie dopadnie! A ty panie Muller czy jak mu tam, jak spróbujesz zabrać Jacka to się z Tobą policze! I żeby nie było to jest groźba!
OdpowiedzUsuńŚwiętny rozdział! Weny!
Na moim blogu jest nowy next ;)
OdpowiedzUsuńZostawcie Jacka! Jak ja tam przyjdę to wszystkich osobiście wypatrosze!
OdpowiedzUsuńPan Miller to tata Elsy? No niezłe! Czekam na next!
Świetne Olka ♥
OdpowiedzUsuńJAKBY MÓJ TATA CHCIAŁ MOJEGO CHŁO... PRZYJACIELA ZŁAPAĆ I UWIĘZIĆ TO NIE ZWLEKAJĄC NAWRZESZCZAŁABYM NA NIEGO, POWIEDZIAŁA CO O TYM SĄDZĘ, OSTRO TO KRYTYKUJĄC, UWOLNIŁABYM MOJEGO CHŁO... PRZYJACIELA I ZNALAZŁABYM MU NOWĄ KRYJÓWKĘ! (jeśli mój chło.... przyjaciel byłby trytonem)
OdpowiedzUsuńI i genialny :)
OdpowiedzUsuńSuper opowiadanie jest ADRENALINA!!-To lubie Zapraszam na mojego bloga elisafrost.blogspot.com
OdpowiedzUsuńMerida+Czkawka=❤!
Roszpunka+Flyn=❤❤!!
Elisa+Jack=❤❤❤!!!
Czekam na next POZDRAWIAM I ŻYCZE WENY:* ❤
Tata?! No nie!!!
OdpowiedzUsuńRobi się ciekawie- lecę czytać dalej!!!!